środa, 18 marca 2015

part 4


~*~

Leżąc, w sumie.. próbując zasnąć. Myślałam? Nie, nie tym razem. Chciałam 
trochę pospać, z racji tego ze była 8 rano.  Megan spala jak zabita,  a mnie bolała głowa... kac? Dokładnie, chociaż wczoraj nie piłyśmy dużo. Wstałam, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie.
Poszłam do garderoby gdzie wybrałam dzisiejsze ubrania. Pogoda nie zachwyca, ale cóż.. wybrałam czarne rurki do tego vansy w takim samym kolorze, do tego biały sweter z czarnym krzyżem. Och.. jesteś dziś taka kolorowa. Weszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie pidżamę. Myjąc się pod prysznicem oparłam głowę o zimne kafelki, czując jak wszystkie problemy spływają po moim ciele.
Po 30 minutach zeszłam na parter, do kuchni wyciągnęłam z lodówki mleko, z szafki płatki i miskę ze zmywarki. Usiadłam do stołu z jedzeniem, standardowe śniadanie... jest jeden plus dzisiejszego dnia. Do szkoły mam na 11, ale wracam o późnej porze. Nie minęło nawet 5 minut a w progu znalazła się zaspana Megan. Uśmiechnęłam się do niej, jednak ona wykrzywiła twarz w grymas ranny ptaszek.
-Ciebie też miło widzieć.
-Dzięki.- odpowiedziała siadając przede mną
-Idź się ubierz, pojedziemy gdzieś?
-Chyba wiem gdzie.
-Oświeć mnie.- zaklaskałam w dłonie.
-Możemy pójść do parku, kupimy shake, i pooglądamy ludzi.
-Niczym plotkary?
-Tak jakby, to co zgadzasz się?
-Megan, jak miło cię widzieć.- powiedziała moja mama, która weszła do kuchni. Miała na sobie prawdopodobnie jedynie szlafrok, który był do połowy uda. Obrzydliwe...
-Panią również, jak się spało?- zagadała, dwuznacznie uśmiechając się w moją stronę. Pośpiesznie skończyłam płatki, Meg również skończyła jeść swoje tosty. Odstawiłam naczynia do zmywarki, już miałam wychodzić tylko:
-Alice, pozwól na moment.
-Tak?- spytałam odwracając się, stanęłam w 'drzwiach' chcąc jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.
-Chciałam ci powiedzieć, że bankiet się udał.
-To świetnie.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Zastanawia mnie jedno, mianowicie co robiłaś pod klubem?
Ironiczny śmiech opuścił moje ciało, wszystko miało wyglądać na rzeczywiste.. normalne. Udawanie, powinnam zostać aktorką. Kłamanie, sam diabeł mi pozazdrości.
-Mamo, nie rozśmieszaj mnie.- mówiłam, ścierając łzy rozbawienia.
-Pogadasz sobie później z ojcem.- warknęła.. japierdole, jestem w dupie.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się próbując zakryć mój strach kolejnym fałszywym uśmiechem.
-Możesz już iść.
Posłusznie odeszłam, do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko, wyciągając telefon z kieszeni. Przejrzałam powiadomienia, będąc w kolejnym szoku. Brat dodał zdjęcie na instagram ukazujące jego i Avicii... jesus. Rzygam tęczą. Mój brat nabiera sławy, zaraz nie będzie się mógł pokazywać publicznie. Kilka chwil później Megan, była uszykowana także mogłyśmy iść. Wzięłam plecak z książkami, tak jak zrobiła to moja towarzyszka i razem opuściłyśmy mój dom.
-To chodź, idziemy na ten najbardziej oblegany.
-Z tego co wiem to jest 15 minut od szkoły.
-Czyli 20 minut drogi pieszo.
-Dokładnie. Ruszajmy!- krzyknęła Meg
-Czemu mam wrażenie, że to jakaś wyprawa.
-Zasadniczo to jest wyprawa, przez zatłoczone ulice Londynu.
-Podsumowałaś.
Na tym skończyłyśmy rozmowę, po drodze musiałyśmy kupić nasze upragnione napoje. Gdy przyszło co do czego ja wzięłam czekoladowego a Megan truskawkowego.
-Wybieraj.- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie co odwzajemniła.
Usiadłyśmy pod wielkim dębem, widok na niego jak i z pod niego był niesamowity. Słońce gdzieniegdzie przebijało się przez chmury tworząc smugi światła padające na, niektóre kwiaty.
-Jest dziewiąta dwadzieścia.
-Czyli mamy jeszcze czas.
-Spójrz na tamtego.
-Ma łydki..- skończyłam za nią.
-Matko, jak ona się ubrała.
Skomentowała przyjaciółka. resztę czasu spędziłyśmy na obgadywaniu, śmianiu się. Nawet upomniała nas jakaś babcia... ale do tego tematu kiedyś wrócimy.

[...]

Wkładałam właśnie książki do szafki, właśnie miałam odchodzić jednak ktoś postanowił mi przeszkodzić.
-Przepraszam, muszę iść na lekcje.
Odezwałam się grzecznie, sunąc spojrzeniem po podłodze.
-Och.. kolejna kujonica.
-Debil.- warknęłam wymijając chłopaka. On pomyślał, że fajnie będzie uderzyć mnie w ramie. Syknęłam z bólu, posłałam szatynowi srogie, zabójcze spojrzenie, które było pełne jadu.
Do klasy weszłam ostatnia, usiadłam w również ostatniej ławce pod oknem. Wyciągnęłam potrzebne mi przybory czyli ołówek i duży zeszyt od angielskiego. Lekcja polegała na omawianiu Szekspira, uważnie słuchałam słów Pani Brook. Dochodzę do wniosku, że jego sztuki są dziwne. Czytałam fragment Romea i Julii, dwójka zakochanych. Ich rodziny się nie dogadywały, po prostu byli dziwni... moje słowa na ten temat są ubogie. Czasami wydaje mi się, że jestem taka poważna. Dokładnie, bo bycie poważnym polega na chodzeniu na imprezy i wymykaniu się z domu. Jeśli tak, to jestem bardzo poważna. To była moja ostatnia lekcja, zabrałam z szafki książki w których muszę zrobić zadania. Chciałam jechać do domu samochodem, jednak nie posiadałam go w tej chwili. Była godzina 17. Minus pobytu w mojej szkole... tia. nie pozostało mi nic jak tylko iść do domu pieszo.


[...]

-Alice Deliah Parker! Czemu wróciłaś do domu tak późno?!
-Nie wzięłam samochodu a lekcje miałam do 16:40.
-Dobrze, zjedz obiad i porozmawiaj z ojcem. Jest w gabinecie.
Czułam się w tej chwili jak posłuszny baranek, traktowali mnie jak.. jak. Nie potrafię tego określić, byli zbyt surowi.
-Okej.- powiedziałam i według zaleceń mojej mamy, zjadłam obiad następnie skierowałam się do gabinetu taty. Wzdrygnęłam się na myśl co może mnie tam czekać, może zabronią mi się spotykać z przyjaciółmi? Znaczy się z Megan. Zapukałam w duże, brązowe, dębowe drzwi i nie czekając na odpowiedź weszłam do środka.
-O czym chciałeś porozmawiać?
Spytałam siadając na kozetce, dlatego iż mój tata jest terapeutą mamy w domy te pierdoły.
Mhm... świetnie.
-Doskonale wiesz o czym.
-Skąd to wam przyszło do głowy?
-Widzieliśmy to Deliah.
Och.. użył mojego drugiego imienia.. nie żyję.
-Szpiegujecie mnie?!
-Nigdy nie mamy pewności co robisz.
-Szpiegujecie własne dziecko?! To zdarzenie nawet nie miało miejsca! Na dodatek dowiedziałam się, że mi nie ufacie, nie ufacie własnemu dziecku.
-Co się tutaj dzieje?
-Och, doskonale wiesz co się dzieję Alice ma napad złości.
-Jak każdy kto znalazłby się na moim miejscu!
-Alice Deliah Parker bądź..
-Nie nie będę spokojna!
-Nie ufacie własnemu dziecku..
Szepnęłam, a łzy smutku spłynęły po moich policzkach. Bez słowa wyszłam, zostawiając rodziców.
Nie obchodzi mnie co czują, pomyśleli chociaż co ja czuję? Oczywiście, że nie.
Ja wiem, że mówię pod wpływem impulsu. Czułam, że w końcu musiałam wybuchnąć.
Z jękiem niezadowolenia opadłam na łóżko, wyciągnęłam telefon. Chciałam zadzwonić do Megan, przeglądając kontakty zdziwiłam się. Miałam Niall'a w znajomych.. tylko jak?! Dodane było również zdjęcie ze mną śpiącą w tle. Miał czelność korzystać z mojego telefonu bez mojej wiedzy. Idiota...
Wcisnęłam przycisk wiadomości.


Do: Niall :D
Data: 15 maj 2015, 18:19
Treść: Dupku, czemu zapisałeś mi się w kontaktach? 

Nie minęło 5 minut, otrzymałam odpowiedź Niall'a. Miałam ochotę go zabić, jego argumenty są takie oryginalne i trafne...

Od: Niall
Data: 15 maj 2015, 18:21
Treść: Bo chciałem. :))) Nie obrażaj mnie, czuję się urażony.

Postanowiłam nie odpowiadać na tę wiadomość. Pójdę się przebrać, z szafy wyciągnęłam parę czarnych dresów, do tego pasującą bluzę. Włosy związałam w wysoki koński ogon. Chciałam zrobić lekcje, ale plecak mam na dole. Nie nie pójdę tam.
Z drugiej strony jeśli nie odrobię lekcji, będę miała jeszcze większy ochrzan\karę.
Cicho wymknęłam się z pokoju, w prędkości  światła zbiegłam po schodach. Chwyciłam torbę i wróciłam do pokoju. Uff, na szczęście nikogo nie spotkałam. Na spokojnie przysiadłam do biurka, jeszcze spokojniej wyciągnęłam książki. Nie było tego dużo, także uwinęłam się w godzinę. Spakowałam się na jutro, z uśmiechem poszłam do garderoby po pidżamę składającą się z czarnych szortów i białej podkoszulki z nadrukiem pandy. Następnie poszłam się umyć. Długi prysznic dobrze mi zrobił,  świeża i pachnąca usiadłam na łóżko. Jedynym światłem był mój telefon, zalogowałam się na tumbrl, zreblogowałam pare zdjęć dotyczących mojego humoru. Z godziny 18 zrobiła się 22. Chyba pora spać. Chyba... przykryłam się kołdrą i myśląc o dzisiejszym dniu, odleciałam w krainę morfeusza.

Ja wiem, że dzisiaj nie jest poniedziałek.
Ale powracam ze zdwojoną siłą. 
Mam napisanych kilka rozdziałów, także będzie ok.
Ciekawe co Alice zrobi następnego dnia.
Mam prośbę: anonimy podpisujcie się! :)
Do poniedziałku!


Dziękuję za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx



4 komentarze:

  1. KOCHAM! Japrdl! To jest genialne. A i mam pytanko... czy będzie się dziać jakaś akcja? (Coś niebezpiecznego ) taki danger xD kocham , do następnego! :* ♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ;*** czekam na next i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. NEXT! Cudno, jak mam się pospisywać? Inicjały, imię czy jakiś wymyślony nick??
    Danger, tutaj? Może jakoś to zrobisz, ja nie mam pojęcia jak.

    OdpowiedzUsuń