poniedziałek, 23 lutego 2015

part 1


Siedząc na parapecie mojego okna rozmyślałam. 
Czy to się kiedyś skończy? Chodzi o moich rodziców, 
gdy tylko skończę szkołę wbrew nakazów rodziców pójdę na studia i będę architektem. 
Jeszcze się zdziwią, że ja nie będę tym cholernym prawnikiem! 
To nie jest dla mnie, poza tym myślę że nie czułabym się w tym zawodzie. 
Rozejrzałam się po pokoju. Cieszyłam się z jego wnętrza.




Wyglądał dojrzale, ale wpasował się w pokój nastolatki. 
Osobiście błagałam rodziców o remont jakieś 2 miesiące. Gdy wygrałam konkurs z języka angielskiego, wszystko gładko poszło 'nagroda za wygraną' sprawuje się świetnie.
 Żaden chłopak nie siedział na tym łóżku, z wyjątkiem mojego brata którego można nazwać mężczyzną ma 21 lat i jest DJ amatorem. 
O dziwo rodzice zaakceptowali zawód Calvina, 
co mnie oczywiście cholernie wkurza.Ponieważ ja, jako idealna córeczka ucząca się na błędach brata mam być prawnikiem a nie jakimś tam DJ.
 Zacytuję słowa matki 'Jak zajdziesz w ciążę to razem z tatą wyrzucimy cie z domu. 
Wyprzemy się własnego dziecka, tak to mam na myśli.' podobno mówiła pod wpływem impulsu, 'przecież się kłóciłyście, mama się nie kontrolowała' tłumaczył tata. 
A ta kłótnia była spowodowana tym, że chłopak chciał być miły i postanowił mnie odprowadzić oprócz tego było ciemno, 
po Londynie chodzą różni ludzie...
Moja mama jest zdesperowana, nadopiekuńcza, egoistyczna i bóg wie jakiego jeszcze mogłabym użyć określenia.
Usłyszałam burczenie, mój brzuch wzywa. 
Powoli zeszłam z parapetu, poprawiłam swoją koszulę i poszłam do kuchni. 
Mama pracuje do osiemnastej a tata ma non stop wizyty, także. 
Przeważnie jestem sama w domu, tak i tym razem. Calvin nie mieszka z nami, wyprowadził się jakiś czas temu. Mógł mnie nie zostawiać samej w tym ogromnym domu.
Otworzyłam lodówkę w celu wyciągnięcia z niej jogurtu.
Niestety nic, lodówka świeciła pustkami.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę 12.
Z powrotem pobiegłam do mojego pokoju, wparowałam do garderoby.
Z szafy wzięłam dżinsowe szorty po czym założyłam je na siebie.
Białą koszulę włożyłam w króciutkie spodnie. 
Przeczesałam włosy palcami, spojrzałam na siebie w lustrze.
Mój makijaż nie był taki zły.
Poszłam po portfel i mojego 'świeżutkiego' najnowszego iphon'a.
Uradowana zeszłam po schodach do przedpokoju założyłam czarne vansy
które mama uważa za buty ortopedyczne.
Uważa, że powinnam chodzić w szpilkach.
Tak, bo wcale nie skręcę kostki, ani nie będą bolały mnie stopy. :')
Och.. ten sarkazm.
Gdy byłam gotowa ruszyłam spacerkiem do najbliższego sklepu.
Ciekawe co będę robić w ten sobotni wieczór, jest maj, wiosna.
A ja siedzę w weekendy w domu nudząc się.
Przyzwyczaiłam się, nudziara Alice.
Po 10 minutach weszłam do sklepu, od razu przeszłam do lodówek.
Wyciągnęłam kubełek czekoladowych lodów,
to będę robić w ten wieczór, obżerać się.
Podeszłam jeszcze do działu z owocami, wybrałam kilka jabłek i ruszyłam do kasy.
Chwilę później wracałam do domu.
Musiałam się śpieszyć, ponieważ lody mogły się roztopić.
Po drodze mijałam moich znajomych, taa.. znajomych.
Obdarowałam kilku wyjątkowo szczerym uśmiechem, co jak co ale taka chamska to ja nie jestem.
Szłam dość szybko, chwilami nawet biegłam.
W końcu udało mi się przejść męczącą drogę, dwa powody:
jest strasznie gorąco, i była tam Pani Bardzo Sławna w Szkole.
Wolałam się nie narażać.
Gdy miałam od kluczyć drzwi zadzwonił telefon.
-H-halo?
-Alice, słuchaj pojedziesz ze mną na jedna imprezę?
-Calvin, rodzice mnie nie puszczą, wiesz jacy są..
-Tak, ale mam plan.
-Oświeć mnie.
-Zabieram cie do siebie, nocujesz u mnie.
-O świetnie, powiadom rodziców.
-Ok, będę około 16.
-Dobrze, pa.
Rozłączyłam się, zapowiada się świetny wieczór.O ile coś, lub ktoś tego nie popsuje.
Wolę zrobić lekcje, posprzątać pokój i się spakować.Może być rożnie, znając moich rodziców będą chcieli abym zrobiła dwie pierwsze rzeczy które wymieniłam.
Wchodząc do domu nie ściągnęłam butów, od razu poszłam do kuchni i włożyłam lody do zamrażalnika, jabłka odstawiłam do półmiska sama jedno wzięłam.
Uradowana pobiegłam na górę, skierowałam się do garderoby. 
Wyciągnęłam jedną ze sportowych toreb i spakowałam kreacje na dzisiejszy wieczór,
ubrania do spania, oraz te na drugi dzień, kosmetyczkę, szpilki.
Torbę odstawiłam na łóżko, a sama zasiadłam do biurka. 
Wyciągnęłam książki z plecaka, matematyka, angielski, biologia, chemia, historia.
Ugh... nie wiem jak ja to zrobię ale, muszę...
Po dwóch godzinach ślęczenia nad książkami wzięłam się za sprzątanie pokoju.
Zaczęłam od zaścielenia łóżka, odkurzenia i umycia podłogi.
Po kolejnych dwóch godzinach wzięłam torbę i zmęczona ale z uśmiechem zeszłam na parter.
Założyłam buty ortopedyczne czyli vansy.

Od: Alice
Do: Calvin
Data: 13 maj 2015 16:12
Treść: Kiedy będziesz?

Po wysłaniu wiadomości usłyszałam klakson. Głupia ja..
Wyszłam za kluczując drzwi i wbijając alarm. Podbiegłam do czarnego Lang Rover'a, otworzyłam drzwi torbę wrzuciłam na tylne siedzenie.
-Hejo.- powiedziałam robiąc mój charakterystyczny słodki uśmiech.
-Cześć Al.
-Nie mów tak na mnie, to głupie.- pyskowałam, zapinając pasy.
-Nie wcale, Al.
-Dobrze Cal.- skróciłam jego imię w podobny sposób.- To gdzie będziesz grać amatorze?
-Ej.. nie jestem już taki amator.
-No dobrze.. to odpowiesz?
-W jakimś sławnym klubie.
-Tylko nie narób wstydu Calvin'ie Parker!
-Ty też tam będziesz liczę, że się nie upijesz.
-Spokojnie zmyję się około 2.- uspokoiłam go
-Mamy być tam już o 19, wszystko zaczyna się o 20.- powiedział uśmiechając się, odpowiedziałam mu tym samym. Reszta drogi minęła nam w ciszy, ja pisałam z Meg. Taką przyjaciółką, jakby. Znaczy się ja jej ufam, ale nie na tyle by jej się ze wszystkiego spowiadać.  
-To gdzie śpię?- spytałam siadając na kanapie. Muszę przyznać, że mój brat ma niezły dom.
-Chodź mała.- wręcz nienawidzę jak mnie tak nazywa. Wie jak mnie wkurzyć.
-Ugh..- warknęłam, wzięłam torbę i poczłapałam za bratem.
-To tutaj.- otworzył drzwi do pokoju gościnnego, który jest urządzony jakby dla mnie.
-Aaha..- za jąkałam się
-Wiem, że często będziesz u mnie spała także masz swój pokój.- uśmiechnął się
-Ale nic nie mów rodzicom.- powiedziałam śmiejąc się.
-Tak, wiem.- odpowiedział.


Witam ponownie.
Mam nadzieję, że rozdział zrobił chociaż małe wrażenie.
Przy okazji.. następny rozdział za tydzień w poniedziałek, może niedziele.
Proszę o pomoc w promowaniu bloga, i o wysyłanie linków do spisów fanfictionów/opowiadań
w komentarzach. :)
Na razie zgłoszenie poszło do jednej strony.
Z góry dziękuję :')

~*~

Dziękuję za uwagę, Chołka
xx


P.S cytat z Hobbita..


"-Jeśli to jest miłość to ja jej nie chce, 
odbierz mi ją, proszę.
 Dlaczego boli tak bardzo?
-Bo była prawdziwa."

~Taurliel o miłości do Kiliego 





niedziela, 22 lutego 2015

prolog


~*~

*Dziewczyna stąpająca po ziemi w złotych chodakach,
nazywa się Alice, Alice Parker.
Osiemnastolatka wychowana w dobrym domu.
Jej rodzice są inni bardziej zatroskani, opiekuńczy.
Alice nie może przekraczać surowych zasad mimo jej wieku.
Ma rodzeństwo, brata Calvina.
Osobiście marzy o karierze architekta, planuje studiować w tym kierunku.
Jest pogodna, zadziorna, wygadana, niewinna, miła i sceptycznie nastawiona do swojej matki.
Brunetka, wysoka jak na swój wiek 168 centymetrów same za siebie mówią.
Niebieskie oczy, co jest wyjątkiem dla jej urody.
Jej matka już dawno straciła rachubę pracując w agencji bardzo ważnego biznesmena.
Jej ojciec znany terapeuta, któremu nie ucieknie żadne kłamstwo.
Szkoła Alice jest bardzo wytworna.
Mundurki, regulamin, konkursy, sport.
To liczyło się dla szkoły dziewczyny.
Nie była zbyt popularna,
ale na tyle ładna by stwierdzić że każdy się za nią oglądał.
A robi to ponad 3/4 chłopców ze szkoły.
Dziewczyna niestety musi przestrzegać surowych zasad jej rodziców.
Jakie to zasady?
Sami się dowiecie...

*chodzi o to, że Alice jest bogata i chodzi w drogich butach,  odziana w drogie ubrania.

ONE DIRECTION NIE JEST SŁAWNE!!!




Od razu mówię, że nie będę dodawać żadnych specjalnych postów informacyjnych..
chyba, że będę do tego zmuszona.
Jest to mój drugi blog.
Rozdziały będą pojawiać się prawdopodobnie co tydzień.
Jeżeli chcesz się ze mną skontaktować proszę wejść w zakładkę kontakt.



Dziękuję za uwagę, pozdrawiam Chołka
xx