piątek, 25 grudnia 2015

part 13



~*~


Obsługując klientów, którzy za każdym razem mnie zaskakują. Kobiety wybierające bieliznę intrygują mnie swoimi wyborami. Nawet mężczyźni przychodzą wybrać dla siebie dziwne i fikuśne bokserki... ugh. Momentami mam dość tej pracy, mam dosyć życia, dosyć szkoły.
Podliczałam klientów w kasie. Standardowo, blond panienki żuły gumę w pomieszczeniu dla personelu. Powinnam zostać pracownikiem tygodnia, dnia, roku nie biorąc pod uwagę tego, że pracuję tutaj ledwo półtora miesiąca. Bolą mnie ręce od ciągłego wpisywania klawiszy na klawiaturze, od pakowania. Nogi bolą mnie od wiecznego stania.

Boże, jestem okropna. przepraszam... 

poniedziałek, 15 czerwca 2015

part 12




~*~

Dzień jak co dzień, wstaję i doprowadzam siebie i mieszkanie do porządku, pomijając fakt, że w moim salonie śpi czterech skanowanych mężczyzn to nie. Nie czuję, że z moim życiem towarzyskim jest coś nie tak. Postanowiłam zrobić śniadanie, dla tych śpiących debili. Więc zabrałam się za przygotowywanie kanapek z serem, sałatą, rzodkiewką i szynką. W międzyczasie wstawiłam wodę na herbatę, z szafki wyciągnęłam 5 kubków. Starałam się nie hałasować, i tak też było. Nie zbiłam żadnej szklanej rzeczy, nie trzasnęłam lodówką, po prostu żyć nie umierać. Powoli dochodziła trzynasta a w mieszkaniu zaczynał się robić zaduch spowodowany wyziewem smoka z paszczy czterech chłopaków. Chyba wczoraj sobie popili dużo, trochę dużo. Trochę to mało powiedziane, pewnie siedzieli do czwartej nad ranem i oglądali jakieś bezsensowne filmy...

[...]

Zaczynałam się już nudzić, zjadłam śniadanie, posprzątałam. Minęło tyle czasu a mimo to nadal muszę czekać tych śpiochów, którzy nadal zajmują mój salon. Tak, i to Alice tak długo śpi...
Tsaa... zaczynam wątpić w moje możliwości, a chłopacy mi nie pomagają.
Zaznaczyłam stronę w książce *Raibowrowell zamknęłam ją i odrzuciłam w kąt. Zerwałam się z miejsca i pobiegłam do salonu, nie mam zamiaru dłużej czekać. Wzięłam jakąś poduszkę i rzuciłam w Harrego, który mruknął coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok. O, nie...
-Ruszajcie wasze tłuste dupy! Dochodzi już czternasta a ja nie mam zamiaru wdychać wasze skacowane wyziewy!- po moim krzyku wszyscy jakby nagle oprzytomnieli, Calvin spadł z kanapy, Zayn uderzył się o stolik do kawy, Niall w ogóle nie zareagował i dalej leżał niewzruszony na fotelu. Typowe...
-Jesteś gruby i niedługo nie będziesz widział swoich stóp, rusz tą dupe!
-Jesus... która godzina?
-Zaraz trzecia. A co?
-O kurwa, muszę iść.- mówił nagle zdenerwowany Niall, jejku on nigdy nie będzie zachowywał się normalnie. Chyba...
-Cześć stary!
Krzyknęli chłopacy, oni to się czasami potrafią wysilić lenić.
-Jak mówiłam..
-Jak już krzyczałaś.
Przerwał mi Harry, który szczerzył się jak głupi do sera.
-Ugh... śniadanie, jakby obiad jest na stole.

[...]

Poniedziałek, dzień nauki. Bynajmniej dla mnie...
Wygoniłam chłopaków z mieszkania, bo zaczynali mnie już wkurzać. Do tego moja genialna pamięć, wieczorem przypomniałam sobie, że będę w poniedziałek zdawać biologię, chemie i fizykę...
Wszystko jest w normie, zapominalska Alice zawsze wie kiedy znaleźć się w NIEwłaściwym miejscu. Dziś do szkoły ubrałam czarne rurki, czarne niskie conversy i biały sweter a włosy zostawiłam rozpuszczone ostatnio lubię gdy moje loki są w nieładzie. Choć zawsze takie są?
W wyobraźni przywaliłam sobie w twarz, zabrałam plecak z salonu wzięłam jabłko  z kuchni, zakluczyłam dom i powoli kierowałam się w stronę mojej nowej szkoły.
Wychodziłam już zza budynków, a moje oczy zaczynały widzieć potężne szkolne mury.
Jakby nikt nie mógł z stąd uciec.. w pewnym sensie nie można.
Gdy stanęłam przed szkolnymi drzwiami wzięłam głęboki wdech, nie byłam ani spóźniona, ani nie przyszłam za wcześnie. W budynku było ledwie 20 osób. Poszłam w stronę szafek, z toalety wyszła akurat szkolna elita. W postaci dwóch dziewczyn...
-Kogo my tutaj mamy?
Spytała dość piskliwym głosem swoją przyjaciółkę, ta obejrzała mnie od góry do dołu i zaśmiała się.
Nie zwracałam na nie uwagi, i włożyłam plecak do szafki, wyciągnęłam segregatory do chemii, fizyki i biologii.
-Spójrz, na te grube nogi. Myśli, że te spodnie ukryją tłuszcz.
Powiedziała i zaśmiały się, rżały chyba z kilka minut.
-Jedyną osoba, która ma tłuszcz na całym ciele jesteś ty kochanie. - syknęłam uśmiechając się, nawet nie znam jej imienia. Może to i dobrze, mniej problemów. Pomyślałam idąc do sali od fizyki.


[...]

Poniedziałek minął równie szybko jak wtorek i środa. Nie miałam więcej spotkań z tą dziewczyną.
Przepraszam, z tym brzydkim dziełem sztuki, biorąc pod uwagę jej makijaż i nieumiejętne kreski.
Za każdym razem gdy wracałam ze szkoły padałam na kanapę w salonie, brałam prysznic, zjadłam obiad i gnałam do pracy jak głupia. Jeszcze kilka dni i moim jedynymi zajęciami będzie praca oraz czekanie na wyniki testów, które napisałam w ciągu ostatnich trzech dni.
W mojej szafie przybiera męskich ciuchów, połowa z nich jest Nialla. Debil zostawia u mnie bluzy, bluzki... nienawidzę go.

Witam, witam!
Jak minął wam tydzień?
Jak podoba się rozdział, wy pewnie go w spokoju czytacie
a ja będę tłukła się po autobusie.
Jedyne co mnie pociesza to nowe otoczenie.

Dziękuję za uwagę, Do zobaczenia Chołka
xx



poniedziałek, 8 czerwca 2015

woah!


Witam ponownie, oto link
do nowego bloga o, którym wspominałam w dzisiejszym poście.
Co prawda naginam moje wcześniejsze zasady, ale
ZASADY są po ty aby je ŁAMAĆ. :)
oto link: kilk ;)

part 11


~*~


Kiedy tylko udało mi się od niego oderwać chciałam uciec mimo to, nadal stałam w miejscu, a on nadal trzymał mnie w objęciach. On jest niemożliwy...
-O co ci chodzi?
Spytałam przesadnie wpatrując się w jego tęczówki. Gdy Niall zorientował się co zrobił natychmiast mnie puścił i wyszedł. Po co ja tę drugą porcję robiłam? Dla Marsjan?! Mógł mnie całować po jedzeniu, nie żebym narzekała. Całować może dobrze, nie powiem, ale to nie zmienia faktu, że jest dupkiem. Nadal oszołomiona wróciłam do robienia kolacji, skończyłam po piętnastu minutach.
Po zjedzonym posiłku poszłam się umyć, następnie położyłam się do łóżka, dzień pełen wrażeń. Niall, Zayn...


[...]


Kto samotnie spędza sobotni wieczór? Ja! Jay, cieszmy się.
Żeby było tylko z czego się cieszyć. Dzisiaj na zmianie zostałam skrzyczana przez moje towarzyszki pracy. Jeszcze raz tak zrobią, to ja usiądę na fotelu i będę piłować paznokcie. Te kobiety są wkurzające! Nie dość, że nic nie robią to jeszcze mówią Ci jak TY masz coś zrobić!
Prowadząc swój wewnętrzny monolog nawet nie zauważyłam kiedy ścisnęłam pomidora na moje kanapki. Świetnie, a teraz idź zrobić pranie. Złośliwość rzeczy martwych.
Chyba zaczynam się zamieniać w taką mrówkę, z dwójką dzieci.
Tylko, że ja nie mam dzieci.
Zdjęłam podkoszulek zostając w staniku sportowym. Niedawno wróciłam z siłowni, kupiłam karnet na miesiąc. W końcu jakich ruch, oprócz biegania. Krojąc właśnie ziarnistą grahamkę, zdałam sobie sprawę, że gdy zacznę studia będę musiała się przeprowadzić. Kolejne schody, na jedno mieszkanie było mnie stać. Może kolejna dorywcza praca? Zastanowię się.
Przestań ze sobą rozmawiać Alice! To robi się dziwne.
-Muszę się położyć.- mruknęłam jedząc pierwszą kanapkę.
Ledwo co usiadłam na kanapę usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, wcześniej narzucając na siebie jakąś bluzę. Męską bluzę! Skąd ona się wzięła w moim mieszkaniu?!
Dzwonek przypomniał o swoim istnieniu, z talerzem w ręku otwierałam drzwi. W międzyczasie przegryzałam kanapkę, kilka rzeczy na raz. Brawa dla mnie.
-Dobry wieczór.
Powiedziałam lustrując twarze chłopaków, a że było ich czterech i zakapturzonych było trudno.
Chciałam zamknąć drzwi, jeden szybko podstawił nogę. Pozostali zdjęli kaptury, zawału bym dostała, To był Calvin, Zayn, Niall i Harry.
-Chcieliście żebym zeszła na zawał?!
Wydarłam się. Oni tylko uśmiechnęli się, patrząc na siebie porozumiewawczo.
-Nie? Nie, nie, nie.
Mówili kolejno. Jak przystało na dobrą Panią Domu zaprosiłam ich do środka, zaproponowałam coś do picia. Jako, że oni chcieli coś mocniejszego wysłałam Calvina i Harrego do sklepu.
-Jesteście idiotami.
Stwierdziłam krojąc sałatę, jednak muszę zrobić coś do jedzenia. Coś dla pięciu osób...
-To nie mój pomysł.- natychmiast odezwał się Zayn.
-Czyli to ty chciałeś mojej śmierci?
Spytałam srogo patrząc na blondyna, ten jedynie uśmiechnął się nic nie odpowiadając.
-Pozostawię to bez komentarza.
Odpowiedziałam wrzucając warzywo do dużej miski, wyciągnęłam pierś z kurczaka i zaczęłam kroić ją w kostki. W międzyczasie nakazałam chłopakom aby pokroili resztę warzyw. Ja w tym czasie wyciągnęłam patelnię, poczekałam aż rozgrzeje się i wrzuciłam na nią pokrojonego kurczaka. Wyciągnęłam odpowiednie przyprawy, nawet nie zauważyłam, że chłopacy przyglądają się mi i szepczą do siebie nawzajem.
-Kolejny spisek mając za zadanie zgładzenie mojej osoby?
Powiedziałam wyrywając ich z magicznego transu zamyślenia.
-Ey, Zayn masz racje.
Mruknął Niall do mulata, wspominałam już, że ich zachowanie równa się z zachowaniem dziesięciolatków? Nie? To teraz właśnie o tym wspomnę.
-Dorośnijcie w końcu.
-Tak mamo.
Zgromiłam ich wzrokiem. Gdyby to było możliwe, za moją wkurzoną osobo szalałoby tornado i ciskały błyskawice. Kilka sekund po tym małym incydencie, drzwi otworzyły się a zza nic wyszli Calvin i Harry niosący trzy torby jedzenia. Calvin prawdopodobnie niósł alkohol.
Przypomniało mi się o kurczaku, dzięki czemu mięso się nie spaliło a ja mogłam później je przyprawić. Wrzuciłam kurczaka do miski w której były pokrojone warzywa, z lodówki wyciągnęłam sos czosnkowy. Po chwili kolacja była gotowa a ja zawołałam chłopaków, każdy nałożył sobie jedzenie. Ja miałam za zadane rozpakowanie produktów, które kupili Calvin i Harry. Nie mam pojęcia jak im się odwdzięczę, ciekawe ile wydali na mnie pieniędzy.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to wygląda jakbym ich adoptowała. Albo co gorsza jakby byli moimi dziećmi, jest jeszcze inna wersja. Ja dorosła kobieta mająca jakieś czterdzieści lat.
Szybko pokręciłam głową, chowanie wszystkich rzeczy zajęło mi z dziesięć minut. Tak pełnej lodówki to ja jeszcze nigdy nie miałam, jedzenie aż spadało z półek gdy otwierało się jej drzwi.
Nałożyłam sobie jedzenie, wzięłam butelkę piwa i poszłam do salonu. Wszyscy zajęli miejsce na kanapie i byli wpatrzeni w ekran telewizora. Ja usiadłam na dywanie opierając się o kanapę.
-Jak tam życie mija?
Spytałam pierwsza chcąc być miła, chociaż oni bardzo interesowali się meczem ligi Europy.Typowe.
-Spoko.
-Ok.
-Nie narzekam.
Odpowiadali krótko, na kilka sekund przenieśli wzrok na mnie następnie wrócili do oglądania transmisji meczu. Oni są idiotyczni, komentatorzy są idiotyczni. Bo mówią, że jest faul a ewidentnie go nie było widać. Domagają się żółtej kartki, a i tak nic nie wskórają.
-Oni są debilni, idiotyczni a innych epitetów nie mogę użyć przy was.
-Zgodzę się z tobą, przecież widać, że najpierw dotknął piłki.
-Cicho debilu, oglądam.
Do rozmowy wtrącił się Niall. Później siedzieliśmy już cicho.
-Nie żeby coś, ale jest już prawie dwunasta a ja nie mam jak was przenocować.
Powiedziałam im licząc, że pójdą już z mojego mieszkania. Niby przyszli w gości, ale siedzą tylko i oglądają mecz. Irytujące i wkurzające.
-Masz duże kanapy, zmieścimy się. Daj nam tylko jakieś koce, pewnie zimno będzie.
Mówił Harry, mówił jakby z pamięci a wszyscy parzyli się na niego jak na obiekt, który ma bardzo ważną misję a ja nie miałam o niczym pojęcia.
Zostawię to, nie mam siły na rozwikłanie takich zagadek.
-Jak tam chcecie.- mruknęłam wstając z podłogi, pozbierałam od nich brudne talerze włożyłam je do zlewu i poszłam do salonu by wyciągnąć z kuferka jakieś 7 koców. Nie mam pojęcia skąd się tam znalazły ale w tej chwili ratują życie mi i chłopaków. Może były na wyposażeniu? Chyba.
-Dobranoc.
Powiedziałam, odpowiedzieli mi tym samym. Ruszyłam do sypialni, padłam na łóżko. Nie miałam chęci myć się czy przebierać jutro jest największy dzień lenia czyli niedziela.


WOAH!!!
Jestem zaskoczona, że pod moja nieobecność ktoś zaglądał na tego bloga.
Moim zdaniem początek taki se,
a wy?
Co o nim myślicie?
Co myślicie o rozdziale?
Mam dla was pewne informacje:
1. przygotowuję się do pewnego ważnego dla mnie wydarzenia - będę pisała
kolejnego bloga, znaczy się będę dzielić go z moją przyjaciółką.
Obydwie piszemy historię i wpadłyśmy na pomysł, znaczy się 
ona wpadła na ten pomysł. :')
Więcej szczegółów nie zdradzę.
2. jak na razie w szkole idzie mi dobrze także postanowiłam wrócić
do moich czytelniczek/czytelników.
3. Myślę, że ta przerwa dobrze na mnie wpłynęła.
Złapałam kilka pomysłów a weny napłynęło, ale znając mnie
gdy przyjdzie co do czego nie będę mogła niczego złożyć w zdanie.
4. Wkrótce będzie taka mała drama w opowiadaniu o Alice,
taki mały szczegół.
5. Od 15 czerwca jestem na wycieczce, ale spokojnie wracam 17.
Rozdział dodam o 4 w nocy. :'D
Albo gdy dojadę na miejsce, zależy czy będzie tam WiFi.
6. Mam do was kilka pytań:
*Czy podoba się Ci wystrój bloga?
*Czy podoba Ci się mój charakter pisma?
*Masz może jakieś uwagi?
*Jak spędziłeś/spędziłaś swój dzisiejszy dzień?
*Podoba Ci się moja playlista?
Proszę odpowiedz na nie :')
7. Chciałam dojść do parzystej liczby moich jakże ważnych 
ogłoszeń jednak to nie nastąpi. #smutek


Dzięukuje za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx