wtorek, 28 kwietnia 2015

part 9


PRZECZYTAJ TĄ CHOLERNĄ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!


~*~


   Moje życie? To totalna pustka, moje nowe mieszkanie jest tak małe,  że w salonie zmieści się ledwo 10 osób.  Moje meble nie przypominają nawet łóżka.  Jednak muszę z tym żyć,  sama wybrałam tę drogę. Rozpakowałam ostatnią walizkę,  ułożyłam kilka zdjęć, które zabrałam z pokoju. To mieszkanie było puste,  nic się nie działo. Tylko Calvin wie o miejscu mojego zamieszkania,  tylko on mnie znalazł.  Jak? Nie mam pojęcia i chyba nie chcę wiedzieć. Wracając do tematu mieszkania. Było nowoczesne, jednak małe. Tak, pięć pokoi to dla mnie mało. Kuchnia, łazienka i sypialnia, oraz uwaga... salon i mała garderoba. Zrobiłam miesięczne zapasy jedzenia. Alice,  teraz musisz zachowywać się dorośle. Być dorosłą,  wydorośleć. Wszystko dla mojego dobra. Usiadłam na kanapie, włączyłam radio. Chociaż tyle mojej prywatności. Jutro poszukam pracy, czego dokładnie, nie mam pojęcia. Może będę sprzedawać w sklepie? Kto wie. Bezradnie oparłam się o zagłówek kanapy, zatraciłam się w myślach, z których wyrwał mnie dźwięk telefonu. Kolejne połączenie od mamy, odrzucone. Spojrzałam na duży zegar wiszący na ściśnie, wskazywał godzinę 19. No nic,  zanim ogarnę myśli i się umyje będzie 22, a ja mam zamiar się wyspać. Poszłam do łazienki, która nie była wcale taka zła. Przestronna, czarna i nowoczesna. Mnie się podoba, pozostałe pomieszczenia również nie są kolorowe z wyjątkiem garderoby, która swoją drogą była ozdobiona moimi ubraniami. Wzięłam długi prysznic pod, którym prowadziłam debatę własnych myśli. Założyłam czarną koronkową bieliznę, na to fioletową koszulę w paski. Położyłam się spokojnie do dużego dwuosobowego łóżka. Miałam niespokojny sen co sprawiło moje zmęczenie następnego dnia. 


[…]


Szykowałam się na spotkanie o pracę, pracę w Victoria Secret's
Chodzi mi o pieniądze na studia, nie o rabaty, bonusy. Ubrałam koszulę i dżinsy, podwinęłam w nich nogawki. Koszulę wsunęłam w spodnie, nogi zaś zdobiły kremowe czółenka. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Makijaż był bardzo delikatny, kreska eyelinerem, szare cienie do powiek a na ustach bezbarwna szminka. Przygotowałam wszystkie potrzebne papiery w CV zaznaczyłam, że moja edukacja potrwa jeszcze miesiąc. Na moim ramieniu spoczywała czarna torebka do, której spakowałam telefon, papiery, drugie śniadanie. Szkoła dla dorosłych, pełnoletnia jestem ale czy dorosła? Dziś się przekonam. Do biura jechałam publicznym środkiem transportu, metrem. W recepcji przywitała mnie miła kobieta, zaprowadziła do gabinetu. A dalej radzę sobie sama:
-Dzień dobry. 
Uśmiechnęłam się ciepło dla pierwszego wrażenia. Kobieta odwzajemniła mój gest nie mówiąc o przywitaniu.
-Nazywam się Alice,  Deliah Parker.  Mam 18 lat mieszkam w Londynie, a oto moje CV.
-Dziękuję, skoro się przedstawiamy to ja jestem Mary Clafirt i jestem szefową siedziby Victoria Secret's w Londynie.  Miło mi, mogę ci zadać kilka pytań? 
Spojrzała na mnie życzliwie,  czemu mam wrażenie,  że ta kobieta jest pełna entuzjazmu? 
-Oczywiście proszę, pytaj o co chcesz. 
-Dlaczego akurat tutaj chcesz pracować? 
-Zaintrygowały mnie wasze warunki, stwierdziłam że to praca dla mnie. 
-Rozumiem, na jakim stanowisku chciałabyś pracować? 
Tym pytaniem zagięła mnie w siedzenie, straciłam trop,  czy ona chce mnie przyjąć? 
-Och,  to trochę trudne. Może na kasie,  w sklepie. Chyba głównie w sklepie. 
-Dobrze widzę, że twoja edukacja jeszcze trwa. Mam nadzieję, że nie będzie z nią zbytniego problemu. Dobrze, to tyle. Skontaktujemy się z panią w ciągu dwóch dni.
-Ok, do widzenia. - odpowiedziałam i w miarę spokojnie wyszłam z gabinetu. 
Szczerze? To praca jest bardzo dobrze płatna. Ponad 20£ na godzinę, interesujące prawda? Powoli dochodziła trzynasta, poszłam do pobliskiego parku, spokojnie usiadłam na ławce i wyciągnęłam mój lunch. Po zjedzonym posiłku udałam się do szkoły, do nowej szkoły. W ciagu trzech dni znaleźć pracę, szkołę i nowe mieszkanie. Połowa po znajomości, dzięki rodzicom. Dzięki znajomym rodziców.


Oczami Nialla


Z trudem znosiłem myśl o ucieczce z domu małej Parker. Uciekła 27 maja,  w dzień mojego jakże przyjemnego spotkania w kinie. Głupi mogłem się zatrzymać przy jej domu.  Wyrzuty sumienia? Nie, oczywiście że nie. Teraz nie mam komu dokuczać a Calvin panikuje. Zaczynam się wkurzać i prędzej czy później coś rozjebie. Co dla osób z mojego otoczenia jest niebezpieczne. Ponownie zacisnąłem palce na kierownicy widząc dziewczynę podobną do Alice. Kurwa, szukam jej od rana i kompletna pustka. Zaparkowałem niedaleko szkoły publicznej, mieli wolny parking a ja potrzebowałem odpoczynku. Oparłem głowę o fotel, wzrok utkwiłem w drzwiach budynku. Po czasie dostrzegłem brunetkę, która wychodziła przez drzwi.  Przyjrzałem się jej dokładnie,  nogi, włosy i sposób w jaki stawia kroki. Wiem kto to i na pewno nie dam uciec tej osobie. 


Oczami Alice 


W szkole zabawiłam ledwie pół godziny, dowiedziałam się kiedy zaczynam zajęcia, testy itd. wychodząc omało nie zemdlałam, zobaczyłam samochód Horana. Wzięłam głębokie dwa wdechy, dasz radę Alice, weź się w garść. Może jak zakryję twarz włosami to mnie nie rozpozna. Jak pomyślałam tak zrobiłam, wyszłam zakrywając twarz szłam po schodach. Gdy zauważyłam, że ktoś idzie w moją stronę przyśpieszyłam. 
-Hej, małolato. 
Powiedział blondyn udawałam, że go nieusłyszałam.
-Alice, Deliah Parker 
O kurwa... stanęłam jak wryta. Skąd on zna moje drugie imię? Spojrzałam na jego twarz,  bliski uśmiechu?  
-Tak? - zająkałam się 
-Szukam cię od wczoraj, wytłumaczysz mi się? - spytał unosząc jedną brew, jednak ciągle szedł w moją stronę. 
-Może później? 
-Nalegam,  teraz droga uciekinierko. 
-Może nie tutaj?
Zwlekałam z tłumaczeniem się, on nie musi wiedzieć. Nikt nie musi wiedzieć... 
-Dobra, to chodź. 
-O boże...  
Wyszeptałam wsiadając do samochodu, czuję się okropnie. 
-Może jakaś kawiarnia?
-Nie wiem. 
Powiedziałam bezgłośnie, wzruszając ramionami. Nie chcę nigdzie jechać,  nie chcę nigdzie jechać z NIM. Po kilku sekundach samochód ruszył, gdy tylko spojrzałam na blondyna wydawał się być szczęśliwy.  Cieszył się ze znalezienia mnie,  że mnie zobaczył.  Niestety ja się nie cieszę. 
Wjeżdżaliśmy w dobrze znaną mi ulicę,  na ulicę na, której mieszkałam. Spojrzałam błagalnie na blondyna,  jednak ten wzrok miał utkwiony w drodze. W któtce przejechaliśmy obok domu moich rodziców, dosłownie wcisnęło mnie w fotel. Jechaliśmy dalej, mijaliśmy różne domy, zaparkowaliśmy pod nieznajomym bydynkiem,  a co jak on chce mnie zgwałcić?  Z resztą, wszystko mi jedno.  Samodzielnie wyszłam, weszłam do domu strasznie wolno szłam. Wkurzony chłopak złapał mnie za nadgarstek ciągnąc do salonu, jak się domyślam to dom Horana. 
-Jesteś bipolarny. 
-A ty bardzo rozmowna. 
-Spokojnie wielkoludzie. 
Bardzo dorosłe zachowanie,  oraz przezwisko. 
-Ta... śmieszne.  Spowiadaj się. 
-Słuchaj, uciekłam z powodu rodziców. Oni mają zbyt dużo zasad, a ja nie mam zamiaru wiecznie się im podporządkowywać. 
Czułam się dziwnie, opowiadając wszystko człowiekowi, który sprawił mi tyle nerwów. Na dodatek nie wiem, czy nie powie to Calvinowi może zabierze mnie do rodziców? Życie Alice, istna męczarnia. 
-Rozumiem, myślisz że dlaczego mieszkam sam? Oni mnie torturowali. 
-Teraz wiem.


Witam, witam.
Jeżeli ktoś wcześniej zajrzał na bloga zauważył na początku notki informację.
Tak, zapomniałam go dodać.
Brawo dla mnie. :3
Jak rozdział??
Podoba się.
No i moim zdaniem ważna informacja dla piszących komentarze.
Może się trochę wysilicie bo napisanie kocham Cię <333
nie motywuje mnie do dalszego pisania.


Dziękuję za uwagę, do zobaczenia Cholka
xx

niedziela, 19 kwietnia 2015

part 8


~*~

     Po dość długich trzech dniach bycia obrażoną na cały świat, postanowiłam coś w życiu osiągnąć.
Moim dzisiejszym celem jest pogodzenie się z rodzicami. Tylko jak?
Po prostu powiedzieć im? Jak już to co? Najlepiej prawdę...
Mój wewnętrzny monolog przerwało pukanie do drzwi. Umm.. dobra?
-Proszę.- powiedziałam szybko bez emocji.
-Chcielibyśmy abyś była gotowa na 18.
-Co tym razem?
-Przyjęcie z okazji udanego początku firmy twojego ojca.
-Nie wiedziałam, że ma firmę.- odparłam trochę zdziwiona jednak, czego by się spodziewać? Niedługo dowiem się, że moja mama leci odrzutowcem do Miami.
-Dużo rzeczy cie ostatnio omija. Martwimy się.- powiedziała próbując spojrzeć mi w oczy, na moje szczęście leżałam i nie mogła tego zrobić.
-To jeszcze trochę się pomartwicie.- odparłam a łza zakręciła mi się w oku. Mimo to jest mi trudno, grać pokłóconą dziewczynę. Muszę również ukrywać zakończenie znajomości z Megan.

[...]

Mimo symulowania bólu brzucha, mimo mówieniu, że nie mam co na siebie włożyć jestem tu gdzie jestem. Czyli na przyjęciu. Na bardzo ważnym przyjęciu.
Zasady na uroczystościach? Mogę wymieniać w nie skończoność począwszy od zakazu tańczenia z chłopakami do wychodzenia samej do toalety.
Są inne, bardziej nieprzyjemne i karalne. NIGDY NIE WYCHODŹ BEZ RODZICÓW.
Ta zasada na zawsze pozostanie w mej pamięci. Kiedyś poszłam, na plac zabaw. Chcecie się czegoś dowiedzieć, mój tata zadał czternastolatce ogromny ból, pasem czternaście razy bijąc mnie w tyłek.
Wiecie co jest najgorsze? Nie mogłam chodzić. Wydaje się zabawne, ale mi nie było do śmiechu.
Dla mojego ojca był to chyba jakiś mały fetysz, ponieważ kazał mi się rozebrać. Rozumiecie? ROZEBRAĆ DO NAGA!!! Początkowo nie chciałam jednak on powiadomił mnie, że albo ja ściągnę ubrania albo on zrobi to za mnie. Dlatego trzymam się tych zasad, do tej pory nigdy ich nie złamałam. I tego się trzymajmy.
   Moja sukienka idealnie wtapiała się w tło dając mi znać, że nie przyciągnę uwagi płci przeciwnej.
Co jednoznacznie utwierdza mnie, że nie złamię zasad. Częścią kreacji były *białe wysokie szpilki (ok. 13 cm) co było dla mnie nowością i dużym wyzwaniem. Popijałam sprite w kieliszku od szampana, zasada nr. 9 nie pij alkoholu. Z tego powodu dostaję gazowane napoje, po prostu świetnie.
Z transu wyrwał mnie czyjś głos:
-Dziękuje, że jesteście. Chciałbym coś powiedzieć...
Po tych słowach mój mózg przygotował się na długie przemówienie, zważając na rozbudowane słownictwo mojego ojca. Nagle przez myśl przeszedł mi pewien pomysł.
Może się nie uda, ale w końcu trzeba próbować.
-Mogę zabrać głos? To potrwa tylko chwilkę.- powiedziałam będąc już koło rozmówcy, którym był jakiś starszy mężczyzna.
-Dobry wieczór, nazywam się Alice Deliach Parker. Chciałabym złożyć gratulacje mojemu tacie, lecz powód mojego zabrana głosu jest całkiem inny. Mianowice...ugh. chciałabym przeprosić moich rodziców? Dziękuję za oddanie głosu, miłej zabawy.
   Nie wierzę w to co zrobiłam, przeprosiłam rodziców oficjalnie. Bardzo oficjalnie, przy wszystkich gościach. Jednak moich rodziców wtedy nie było. Coś się we mnie zagotowało, coś pękło.
Nie obchodziły mnie ich głupie zasady. Nie obchodziło mnie nic, chciałam stąd uciec. Chciałam skończyć moje cierpienie.

[...]

Chcecie wiedzieć co nie zmieniło się w moim życiu przez ten tydzień, pieniądze.
Otrzymywałam swoje kieszonkowe, rozdawałam gazety. Wszystko po to aby wyrwać się od złego losu i sztucznego otoczenia stworzonego przez moich rodziców. Pakowałam swoje ostatnie ubrania, książki, laptopa, tablet. Po godzinie byłam gotowa, spakowałam moje oszczędności. Resztę wypłacę z karty jest na niej dobre 5 tysięcy funtów. Zadzwoniłam po taksówkę, która przyjedzie za 10 minut. Ostatni raz obdarzyłam mój pokój spojrzeniem. Ostatni raz zeszłam po schodach, ostatni raz wyszłam przez drzwi, ostatnia łza spłynęła po moim policzku. Zostawiłam im wiadomość, niech wiedzą. Wypisałam się ze szkoły, na własne żądanie. Chciałam zmienić nazwisko jednak nie. Za kilka lat zobaczą mnie jako sławnego architekta, jako ich córkę.


*Oczami Nialla*

Jechałem, do kina przejeżdżając koło domu młodej Parker. Oczywiście nic nie umknęło mojej uwadze, Alice stała przed domem z trzema walizkami. No nieźle. Jechałem dalej nie zważając na zakaz przekraczania prędkości i tak byłem już spóźniony. Po kilku minutach:
-Hej Faith.- powiedziałem ucieszony widząc blondynkę.
-Hejka Nialluś!
Niemal ogłuchłem słysząc jej piskliwy głos. Jednak dzisiejsze spotkanie ma swój cel,
nagrodę dostanę wieczorem, w łóżku.

* Zmieniłam wzrost głównej bohaterki



Witam, witam.
Jak wrażenia? Wyjątkowo jestem zadowolona.
Co jest dziwne.
Za tydzień znowu się widzimy. ;)


Dziękuję za uwagę, do Zobaczenia Chołka 
xx


poniedziałek, 13 kwietnia 2015

part 7


~*~

Słowa odbijały się w mojej głowie jak kauczuk, tępo na niego spojrzałam. Moje oczy w kilka sekund stanęły się czarne jak smoła, Wszystko spowodowane jego głupią wypowiedzią.
Była sklejona w całość, nie mogłam dopatrzeć się kłamstwa. Jednak po przeanalizowaniu jego wszystkich wypowiedzi widzę niedopatrzenie. Mały szczegół, który może zdradzić czy kłamie.
On się zawahał, pomiędzy jednym a drugim była przerwa, którą spowodowałam między innymi ja jednak ona była. *Maybe I should kill me self. Maybe I should kill Niall.
Spojrzałam w jego oczy, w jego ocean. Próbowałam dotrzeć do jego wnętrza znaleźć szufladę z kłamstwami i teczkę z napisem Alice. Po to by, powiedzieć mu, że wiem.
-Czemu?
-Czemu co?- spytał jakby od niechcenia.
Wstałam, poszłam do kuchni.
Odeszłam bez słowa, jestem zbyt wrażliwa, za bardzo.
Przygotowałam ekspres do kawy, wybrałam cappuccino. Ze zmywarki wyciągnęłam czysty biały, duży kubek. Postawiłam go na miejscu, ekspres po kilku minutach zrobił swoje.
Moje usta w końcu poczuły smak napoju bogów. Zatraciłam się w myślach kompletnie zapominając o chłopaku, który siedzi w salonie. Jest niczego nieświadomy. Mój umysł powoli się uspokajał, słodki smak złagodził moje skołatane nerwy. Muszę coś zrobić z moim szybki denerwowaniem się bo jak tak dalej pójdzie to będę samotna, a moi rodzice będą mieli starą babę na utrzymaniu. O ile będą chcieli...
-Niall!
Krzyknęłam na całe mieszkanie. Jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Zdziwiona poszłam do salonu pustka, tak samo z innymi pomieszczeniami. Czy blondyn wyszedł bez słowa? Nie powiem, że nie.
Chwilę później w domu zjawił się Calvin. Jest sobota wieczór a mój dzień można zaliczyć do udanych. Jednak ta część dnia nie jest moją specjalnością. Poszłabym na imprezę jednak padam ze zmęczenia. Oglądałabym film jednak samej będzie mi smutno. Brat wychodzi za godzinę, podobno ważny projekt. Pozostawię to bez komentarza, ja tutaj przyjechałam spędzać z nim czas a jego porwał wir pracy...

[...]

Przewracałam się z boku na bok, za oknami szalała potężna burza. Co do moich lęków oprócz **arachnofobii dopiszę Panicznie boję się burzy. Nie mogłam wytrzymać a strach spotęgowało walenie do drzwi. Moje ciało sparaliżowało, nie mogłam się ruszyć. Po kilku sekundach przypomniałam sobie, że to może być Calvin, że on zapomniał kluczy. Być może.
Powoli szłam do drzwi zapalając przy tym wszystkie światła jakie tylko znajdowały się w domu.
Otworzyłam drzwi, moje oczy o mało nie wyszły z orbit w drzwiach stał Harry.
-Pomóż mi.- powiedział zachrypniętym głosem.
Chwilę później z jego wnętrza wydobywała się pijacka czkawka.
-Dobrze, chodź pijaczyno.
Mówiłam wciągając go do środka. Położyłam go w moim pokoju, kilka sekund po fakcie zrozumiałam, że nie mam gdzie spać. Wzięłam koc i poduszkę.
Szczelnie opatuliłam kołdrą loczka. Powoli zapadał w sen. Deszcz nie przestawał padać a wiatr jakby przybrał na siłach pomijając późną porę na dworze było jasno przez błyskawice, które co chwila rozświetlały niebo. Udałam się do salonu odłożyć mój bagaż. Truchtem pobiegłam do kuchni by zrobić sobie kakao. Napój bogów? Nie, nie to za mało powiedziane. Zbyt wiele dla mnie zrobił.
Kakao było moim pocieszycielem. Było przy mnie kiedy mamy nie było.
Może smutne lecz nie chodzi tu o nostalgie lecz o strach. Strach, że drzewo walnie w dom!
Jestem sama w domu, siorbię kakao, które zaraz i tak się skończy. Zasadniczo sama nie jestem, jednak mogę pominąć zalanego w trupa kolegę. Powoli szłam do salonu gasząc światła, wszędzie. Nie chciałam aby doszło do zwarcia inaczej całą noc siedziałabym w ciemnym wielkim domu.
Ostatecznie pobiegłam szybko, panicznie wymachując przy tym rękoma do pokoju po laptopa.
Do salonu wróciłam nieco spokojniejsza. Okryłam się kocem, włączyłam muzykę. Było mi ciepło i przyjemnie. Dziwne, ponieważ nie przeszkadzały mi nawet błyskawice szalejące za oknem. Byłam zrelaksowana no i miałam czas na myślenie. Myślenie o przyszłości, o Niallu, o rodzicach. Zasnęłam gdy burza ustępowała, jakby natura zgrała się z moim ciałem.

*Może powinnam zabić siebie. Może powinnam zabić Niall'a

**Lęk przed pająkami, robactwem.


Witam, witam. 
Jak wrażenia? 
Jesteście za zrobieniem konkursu?
No i najważniejsze, jak podobała wam się niespodzianka?
Cała z perspektywy Nialla, 
będą się takie pojawiać częściej.
O ile czas pozwoli. 

Dziękuje za uwagę, do Zobaczenia Chołka
xx

środa, 8 kwietnia 2015

niespodzianka


~*~

Leżąc i dochodząc do wniosku, że moje życie trzeba odmienić. Myślałem, dochodziła 19 a ja nie miałem planu na ten dzień. W ten zadzwonił mój telefon, rozmówcą okazał się Parker.
Dowiedziałem się, że za 20 minut mam być w jego domu i pilnować tej małej jędzy.
Przebrałem się, wyperfumowałem. Bo w końcu trzeba jakoś wyglądać. Wziąłem kilka skrętów, portfel, telefon i kluczyki. Wsiadłem do samochodu, zapaliłem skręta wziąłem bucha. Lekko się rozluźniłem, do domu Parkera miałem kilka minut. 
Gdy dotarłem zaparkowałem samochód w moje stałe  miejsce czyli na chodniku przed domem niedaleko furtki. Wysiadłem zakluczyłem auto, udałem się do drzwi zadzwoniłem. Czekałem, czekałem, czekałem. No ile można otwierać te jebane drzwi?!
-Dobry wieczór.- powiedziała miłym tonem.
-Cześć.
Przywitałem się od niechcenia, ona irytuje mnie tak bardzo, że nic nie musi robić. Wpuściła mnie do środka, w końcu. Bez słowa udała się do kuchni, poszedłem za nią bacznie obserwując jej tyłek, który wyglądał całkiem nieźle w tych szortach. Jak się okazało szła do kuchni, chwile grzebała w lodowce, aż z jej ust wydobyło się słowo zadowolenia. Przyglądałem się jej, wyglądała jak małe dziecko. Może ten wieczór nie będzie taki zły? Kogo ja oszukuję? Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi myśląc, że doda jej to czegoś. Wręcz przeciwnie moje rozbawienie sięgnęło zenitu.
-Co cie tak bawi?
Zadała kolejne pytanie, pewnie nie ostatnie. Zauważyłem, że otwierała lody, kolejnym szczegółem były lody śmietankowe i ciasteczkowe.
-Chcesz?- znów się powtórzyła. Pytania, pytania, pytania. Ja nie chcę tak żyć! Boże, widzisz i nie grzmisz. Dramatyzuję. Zajmowanie się nią będzie zabawne, tak sądzę. Za niedługo będzie na cukrowym haju, dodamy do tego ciastka, koktajl truskawkowy...
-To, że mam się tobą zajmować. Tak, daj śmietankowe.
Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Jednak patrząc na to z drugiej strony, cały wieczór z dziewczyną. Sami w domu.
Przestań myśleć kutasem Horan.
-Więc obydwoje możemy podziękować mojemu bratu za popsucie wieczoru.
Więc mogę podziękować Calvinowi za naprawienie wieczoru i zostawienie mnie z jego seksowną siostrą. Nie myśl kutasem!!!
-W sumie, co robimy?
Spytałem chcąc ochłonąć, złapałem lody i wsadziłem łyżkę do ust.
Alice zaczęła iść gdzieś, nie wiem gdzie. Ja za nią.
Nie myśl kutasem Horan!!!
Nie mogłem nie spojrzeć na jej piękne długie nogi.
-Oglądamy filmy!
Krzyknęła tym samym wyrywając mnie z transu, ze strachu aż podskoczyłem.
-Komedia? Horror? Thriller? Dramat? Melodramat? Sensacja? Science Fiction?
Zacząłem wymieniać różne gatunki filmowe, wszystkie jakie tylko znałem.
-Idioto, film. Wybierz coś mało strasznego.

[...]

Zasnąłem około trzeciej nad ranem. Podziękujmy pani Parker za wymęczenie mnie wszystkim.
Jej zachowaniem, wyglądem, zachowaniem. No, to na tyle.
Boli mnie głowa, zapewne od nadmiaru słodyczy jakie zjadłem. Leżałem świadom jakie konsekwencje mogą mnie czekać. Mała Parker przytuliła się do mnie podczas ostatniego filmu, horroru. Tak, zasnęła niczego już nieświadoma. Mój plan z cukrowym hajem się udał. Przestała normalnie funkcjonować po trzecim pudełku lodów, kilku paczkach żelków paru batonikach...
Coś się na mnie poruszyło. Horan, idioto to Alice.
Zdecydowanie jestem głupi. Poczułem ciepło przy uchu po to by usłyszeć: Wstawaj debilu.
Doigrała się, gdy chciała wstać mój uścisk na jej biodrach wzrastał.
-Niall, idioto, debilu i moja nianiu wstań!- krzyknęła.
-Japierdole...- syknąłem z bólu tworzącego się w moich uszach.
Znów chciała wstać, moje drugie ramie przytuliło ją bardziej.
-Bądź cicho.- syknąłem.
-Daj mi wstać debilu!- ponownie krzyknęła do mojego ucha, mój uścisk zmalał przez dłonie które złapały uszy i zaczęły je masować.
-Kobieto, czuję się jakbym miał kaca chociaż zjadłem tylko lody.
Powiadomiłem ją, dając jej znak żeby się nie darła.
-Puść mnie.
Widocznie musiałem zabrać moje ręce całkowicie, ponieważ wstała dopiero po wykonaniu tej czynności. Usłyszałem ciche: Dziękuje. 
-Musimy posprzątać.
Na samo to słowo moja wyobraźnia pobudziła się snując niestworzone historie o Parker w stroju pokojówki. Nie myśl kutasem Horan!

[..]

-Dobra, wytłumacz mi teraz proszę. Jak znalazłam się na tobie?
Spytała po dłuższej ciszy pomiędzy nami.
-W sensie?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Świetnie.
-Jakim cudem na tobie spałam?
Cukrowy haju! Dziękuję, że istniejesz!!!
-Przygotuj się, bo ta historia będzie trwała wieki. Więc...
Zacząłem swoją jakże interesującą historię opartą na kłamstwie.
-Powiedz i nie świruj.- mówiła ściszając telewizor.
-Zasnęłaś po drugim filmie. Ja jestem na tyle leniwy, żeby zanieść cię do pokoju. A w połowie myślenia czy dobrze robię sam zasnąłem. Tego jak się we mnie wtuliłaś już nie wyjaśnię.
Oczywiście wszystko miałem przemyślane, wymówki były na każdy temat.
Dziewczyna tępo na mnie spojrzała. Jej oczy pociemniały. Wkurwiłeś ją stary, gratulacje.


Witam, witam.
Moja niespodzianka.
Czy podoba wam się taka forma?
Rozdział w poniedziałek.
Co do konkursu, może poczekamy?
Aż, będzie więcej czytelników.
Bo nagrody są serio fajne.
Ale robić konkurs dla ledwo 4 osób?
Wstrzymam się jeszcze jakiś miesiąc.
Jeśli masz jakieś pytania, zadaj je na asku. :')

Dziękuje za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx 


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

rozdział?


Nie, jednak życzenia.
W tym pięknym dniu życzę wam wszystkiego dobrego,  szczęścia w tym roku.  Cierpliwości która z resztą się przyda,  bo przy moich obietnicach z rozdziałami cierpliwość będzie potrzebna.
Przepraszam,  za brak dzisiejszej notki.  Owszempojawi się  za tydzień. W przeciągu 7 dni pojawi się również mała niespodzianka.  Będzie ciekawie,  nie kłamię.
KONKURS! niedługo na blogu pojawi się konkurs! Szczegóły przedstawię w krótce. ;)

Pozdrawiam Chołka  :')