niedziela, 29 marca 2015

part 6


~*~

Jak wyglądały moje ostatnie dni? Czynności powtarzały się codziennie. Wstań, umyj się, zjedz, pójdź do szkoły, przetrwaj, zrób lekcje, kolacja, sen. Zaczynało mnie to nudzić, chociaż sama wybrałam ten tryb życia. Bez przyjaciół, towarzystwa. Bez ludzi. Brzmi strasznie, prawda? Tak jest.
Tak jak wczoraj wstałam, ubrałam czarne szorty i koszulę. Na nogi wsunęłam czarne vansy.
Moje włosy były potargane ale nadawały się do wyprostowania. Po umyciu się zeszłam na dół. W kuchni jak zwykle byli moi rodzice, którzy chcieli do mnie przemówić. Za niedługo zacznę się do nich odzywać, niedługo. Gdy skończyłam śniadanie odeszłam od blatu, założyłam na nos okulary chwyciłam plecak i wyszłam. Droga do szkoły niezmiernie mi się dłużyła, kiedyś jednak coś musiało się skończyć więc kilkanaście minut później chowałam książki do szafki, próbowałam sobie przypomnieć gdzie mam lekcje. Ach tak, biologi sala 312. W tej szkole jest tyle pomieszczeń, trochę przerażające.

[...]

-Alice!
Obróciłam się jednocześnie nawiązując kontakt wzrokowy z Jakiem.
-Tak cioto?
-Och.. zapomniałaś debilko?
Tak dla złagodzenia sytuacji, ja i Jake wyzywamy się. Nie specjalnie, dla żartów.
-Dobra, skończ. Nie, nie zapomniałam.
-To chodź!- ponaglał mnie. Trochę to wkurzające.
-Zawieź mnie w końcu do domu.
Jęknęłam sfrustrowana, od kilku minut próbował  odkluczyć  samochód. Mieliśmy dzisiaj dopracować projekt z angielskiego.
-Czekaj geniuszu, nie trafiam w dziurkę.
-Nie wnikam.- podniosłam ręce w geście poddania się, na twarzy wkradł się niewielki dwuznaczny uśmiech. Po niecałych trzech minutach jechaliśmy już samochodem, droga była bardzo zabawna.
Jake próbował śpiewać, tak próbował. Jego głos się załamywał, i wychodziło coś typu: LoOove.
Widocznie nie jest uzdolniony, z resztą ja też. Rozmawiam tylko z chłopakiem, tylko z Jake.

[...]

Gdy wróciłam do domu była 17. Poszłam do kuchni, wyciągając sok z lodówki olśniło mnie.
Dzisiaj jest piątek, mogę pojechać do brata i odpocząć od tych wariatów. Chociaż sama się tak zachowuję. Z kartonem soku pomarańczowego poszłam na górę. Spakowałam swoje rzeczy, nie ma zamiaru imprezować. Wręcz marzę o odpoczynku. Po 20 minutach zasiadłam do zrobienia lekcji biologia, angielski, matematyka, *WOS. Katorga, po dwóch godzinach skończyłam. Do plecaka włożyłam również książki na poniedziałek. Teraz tylko powiadomić brata, że zawitam u niego na weekend...
-Calvin!- pisnęłam do telefonu
-Hej.
-Mogę u ciebie trochę pomieszkać?
-W końcu mamy sobie pomagać, prawda?
-Dzięki, pa.
Moim zdaniem ta rozmowa była przeprowadzona na poziomie trzynastolatki. Którą kiedyś byłam, ale to już nieistotne. Zabrałam swoje rzeczy, wchodząc do garderoby po to by nie chodzić w ubraniach do szkoły przebrałam się. Czarne rurki, i szara bluza. Tia... noszę dużo ciemnych rzeczy...
Gotowa zeszłam na dół. W kuchni siedziała mama, na chwilę wstrzymałam oddech.
-Wychodzę.
-Gdzie?
-Prędzej czy później się dowiecie, także po co was informować?
-To nie tak Alice.
-A jak ma być? Przez całe moje życie zabraniacie mi najnormalniejszych czynności.- mówiłam spokojnie, chociaż byłam bliska krzyku.
-My chcieliśmy dla ciebie dobrze.
-Coś wam w takim razie nie wyszło.
Odpyskowałam, poprawiłam plecak na ramieniu.
-Teraz przepraszam, ale wychodzę.
Zdziwiło mnie moje opanowanie, jeszcze kilka dni temu gotowa byłam zabić ich łyżką.
Powoli szłam do domu braciszka, snując w swojej głowie plany jak wyprowadzić się od rodziców. Wpadłam na pomysł, będę wyciągać od nich pieniądze. Ta twoja kreatywność. Mentalnie spoliczkowałam samą siebie. Może będę pracować dorywczo, a swoje oszczędności podzielę na trzy części: studia, mieszkanie, zachcianki. To trzecie pewnie zapewnią rodzice, muszę korzystać puki mogę. Po jakimś czasie dochodziłam do  mieszkania Calvina. Bez zastanowienia pociągnęłam za klamkę okazało się, że drzwi były otwarte.
-Calvin! Zamykaj drzwi matole!
-Och moja kochana Alice, jak dobrze, że już jesteś.- uśmiechnął się w dziwaczny sposób.
-Idę zanieść swoje rzeczy.
-Dobrze, siostrzyczko!
-Idiota.- powiedziałam gdy wchodziłam do pokoju. Plecak odłożyłam, w kąt.
Ubrania które znajdowały się w torbie schowałam do szafy, kosmetyki zaniosłam do łazienki.
Z uśmiechem na twarzy wyszłam z pokoju i poszłam do salonu. Zadowolona opadłam na kanapę, to będzie wspaniały weekend. Moje nagłe zmiany nastroju...
-Grubasie podaj pilot.- jęknął Calvin przeciągając się w fotelu.
-Lepiej zacznij ćwiczyć, bo nigdy nie zobaczę małych Calvinów.
-Sugerujesz coś?
-Sugeruję, że nie będziesz miał dziewczyny jak będziesz się tak lenić.
-Nie marudź, podaj pilot.- powiedział
Westchnęłam i podałam urządzenie bratu.
-Cholera.- syknął
-Nic ci więcej nie podam.- warknęłam
-Która godzina?
-Za półgodziny 20, a co?
-Zadzwonię do Nialla, zostanie z tobą. Ja muszę lecieć.- mówił wstając z fotela.
-Nie chcę niańki, sam sobie radę sama.
-Nie wierzę ci, spaliłabyś dom. Wrócę jutro wieczorem.
-Ambitnie!- krzyknęłam tak by usłyszał mnie w swojej sypialni. Po pięciu minutach wrócił, ubrany i pachnący.
-Niall będzie za 20 minut. Ja już idę, dobranoc.- pomachał i wyszedł.
A miało być tak pięknie, planowałam długą kąpiel, jedzenie lodów, komedia romantyczna, spać do późna i się wylegiwać. Tak jak mówił mój brat, po 20 minutach zadzwonił dzwonek.
Wstałam, idąc otworzyć przejrzałam się w lustrze, nawyk.
-Dobry wieczór.- powiedziałam chcąc być miła.
-Cześć.- odpowiedział, wpuściłam go do mieszkania. Nie bardzo wiedziałam jak się zachować także, poszłam do kuchni otworzyłam lodówkę i zobaczyłam lody śmietankowe i ciasteczkowe.
-Zajebiście.- powiedział sama do siebie. Zamykałam lodówkę gdy napotkałam rozbawionego chłopaka.
-Co cie tak bawi?- spytałam otwierając pudełka.
-Chcesz?- spytałam kolejny raz.
-To, że mam się tobą zajmować. Tak, daj śmietankowe.
-Więc obydwoje możemy podziękować mojemu bratu za popsucie wieczoru.- podsumowałam, podając mu lody.
-W sumie, co robimy?- zadał pytanie idąc za mną do salonu.
-Oglądamy filmy!- krzyknęłam, chłopak aż podskoczył ze strachu.
-Komedia? Horror? Thriller? Dramat? Melodramat? Sensacja? Science Fiction?
Pytał wymieniając kolejne gatunki filmowe.
-Idioto, film. Wybierz coś mało strasznego.

[...]

Obudziłam się niczego nieświadoma. Wiem, że zasnęłam. Gdzie i kiedy? Nie mam pojęcia, ale moje przypuszczenia zostają potwierdzone, leżę z Niallem Horanem na kanapie. Leżę na mojej niani. Tak, zdaję sobie z sprawę jak dziwnie to brzmi...
-Wstawaj debilu.- mówiłam mu do ucha.
Powoli się podnosiłam, jednak chłopak przytrzymał mnie ręką. Chciałam wstać, na marne.
-Niall, idioto, debilu i moja nianio wstań!- krzyknęłam.
-Japierdole...- powiedział w końcu.
-...Bądź cicho.- mówił dokańczając swój jakże krótki monolog. Znowu spróbowałam wstać.
Znów to samo.
-Daj mi wstać debilu!- krzyknęłam do jego ucha ponownie.
-Kobieto, czuje się jakbym miał kaca chociaż zjadłem tylko lody.- powiadomił mnie.
-Puść mnie.
-Dziękuję.- powiedziałam gdy to zrobił.
Wstałam, dopiero teraz zauważyłam ogromny syf jaki zostawiliśmy.
Coś strasznego, Calvin mnie zabije.
-Musimy posprzątać.

[...]

-Dobra, wytłumacz mi teraz proszę. Jak znalazłam się na tobie?
-W sensie?- spytał unikając odpowiedzi. Mój tata jest terapeutą, znam te psychologiczne sztuczki.
-Jakim cudem na tobie spałam?
-Przygotuj się, bo ta historia będzie trwała wieki. Więc...
-Powiedz i nie świruj.- ostrzegłam go, ściszyłam telewizor, który transmitował same bajki.
-Zasnęłaś po drugim filmie. Ja jestem na tyle leniwy, żeby zanieść cię do pokoju. A w połowie myślenia czy dobrze robię sam zasnąłem. Tego jak się we mnie wtuliłaś już nie wyjaśnię.
Jedno słowo opisywało mój obecny stan. Jedno, w sumie dwa. Może trzy. Jak, on, śmiał?!

* WOS. Wiedza o Społeczeństwie, przedmiot szkolny.



Witam, czy odpowiada wam długość rozdziałów?
Jak wam się podoba?
Początek dobry, a koniec taki se.
Prawda?
Worek pomysłów ma jeszcze głębokie dno, 
jeszcze się nie wyczerpałam. ;)

Dziękuje za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx


czwartek, 26 marca 2015

informacja...


Wiem pisałam, że nigdy nie pojawi sie informacja.
Lecz...
Z racji tego, że z 1D odszedł Zayn...
nie będzie pojawiał się w opowiadaniu przez jakiś czas...
Moim zdaniem to byłoby nie w porządku.
On według mnie był najlepszy z One Direction,
zaraz po Niallu i Louisie.
Jest mi ciężko.
Zwłaszcza, że dowiedziałam się kilka chwil temu.
Wiesz co Zayn?
Zawsze będziemy o tobie pamiętać.


Dziękuje za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx
~*~




niedziela, 22 marca 2015

part 5


~*~

Wstałam z małym marzeniem. Marzeniem które nigdy się nie spełni, nigdy nie zobaczyć już swoich rodziców. Ja, ja wiem, że mówię tak niepotrzebnie. Oczywiście, jestem wkurzona i najchętniej pozabijałabym każdego kto stanąłby mi na drodze. Poszłam do garderoby wybrać dzisiejszy strój. Mam nadzieję, że nikt wczoraj nie zauważył, że nie miałam na sobie mundurku. Oczywiście, nikt nie zauważy braku szkolnego stroju. Wybrałam czarne rurki, białą koszulę z haftem herbu naszej szkoły. Na to szary sweter i czarne conversy. W łazience załatwiłam swoje typowe potrzeby ubrałam się, umalowałam, umyłam. Z uśmiechem zeszłam do kuchni, jednak ten został szybko zastąpiony goryczą, i kamienną twarzą. Wzięłam jabłko z półmiska. Chciałam wyjść już do szkoły jednak głos mojej matki mnie zatrzymał.
-Nie możesz się do nas nie odzywać.
-Owszem, mogę.
Odpowiedziałam uśmiechając się słodko w stronę rodzicielki. Wyszłam zostawiając zdezorientowaną mamę jedzącą śniadanie. Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne. Wsiadłam do samochodu i po niecałych 15 minutach dotarłam do szkoły. Gdyby nie korki byłabym jakieś 7 minut wcześniej. Nie, żeby coś ale lubię jeździć samochodem.

[...]

-Więc, będziecie mieli pewien projekt.
Powiedziała Pani Brook, nauczycielka angielskiego... po jej słowach cała klasa wypełniła się jękami niezadowolenia.
-Cisza! Projekt będzie polegał na współpracy.
-Będziemy pracować w parach?
Spytała Megan bez skrupułów, nawet nie podnosząc ręki.
-Dokładnie, proszę napiszcie swoje nazwiska na kartkach. Ashley przejdzie się po klasie i je pozbiera. A więc, będziecie musieli omówić lekturę.
-Jaką?- wypowiadali pojedynczy uczniowie. Czy tylko ja nie byłam tym zainteresowana? W tej klasie nie ma nikogo z kim chciałabym się umówić albo zaprzyjaźnić. Połowa dziewczyn liczy, że uda im się być w parze z chłopakiem, który im się podoba. Ugh... napisałam swoje nazwisko na kartce. Akurat gdy Ashley przechodziła obok.
-A no tak, książka nosi tytuł Pani Bovary. Napisał ją nikt inny jak francuski pisarz *Gustaw Flaubert. Macie stworzyć prezentację w **power poincie. Czas do 2 czerwca. Jakieś pytania?
-Nie.- Hur uczniów odpowiedział nauczycielce.
-Ashley podaj ta miseczkę.
-No więc... Daniels i Morgan, Carter i Smith, Parker iii Wilson.



Kto to kurwa Wilson? Rozejrzałam się po klasie i napotkałam wzrok, wzrok chłopaka. To on jest ze mną w projekcie? Wybaczcie mi małe nie obeznanie z klasą, ale nie przywiązuję do tego jakiejś większej wagi. Nie znam połowy szkoły, poprawka nie znam prawie nikogo.

[...]



Wróciłam do domu około godziny 14. Dzisiaj było krócej, na szczęście. Pobiegłam na górę się przebrać. Wybrałam szare leginsy i białą bluzę z nadrukiem " SadPeople is really cool ".
Skąd u mnie się to w ogóle wzięło w mojej szafie? Z resztą, nie przywiązuję większej wagi do ubrań, które noszą inni bądź, które noszę ja. Owszem, czasami lubię się ubrać, ładnie. Szybko przebrałam się w pokoju, ubrania które miałam na sobie w szkole wrzuciłam gdzieś w kąt. Chwyciłam plecak, wyciągnęłam książki. Zaczynałam odrabiać lekcje gdy przerwała mi jedna wiadomość. Odblokowałam telefon, ktoś napisał do mnie na facebook. Spójrzmy, Jake Wilson napisał do mnie na facebook'u.

Treść: Hej, mamy robić ten projekt. Może przyjdziesz dzisiaj do mnie? Im szybciej tym lepiej :)

Odpisać? Nie? Tak.

Treść: OK! Zrobię lekcje i przyjdę, będę może koło 16. xD

Może zbyt pochodnie podejmuję decyzje? Moje jestem lekko myślna, chłopak zaprasza mnie do domu w ramach zrobienia projektu. Co jeśli on chce się ze mną pieprzyć? Alice, idiotko. Przestań panikować, ogarnij się. W sumie, może serio chce się uczyć. Z resztą, nic mi już nie popsuje bardziej humoru niż rodzice. Może z nim się trochę odstresuję...

[..]

Stanęłam niepewnie przed drzwiami Jake. Nie mam pojęcia, czy pomyliłam domy. Zadzwoniłam dzwonkiem, nie musiałam długo czekać bo kilka chwil później Jake stanął przede mną.
-Wejdź.
Uśmiechnął się przyjaźnie, gestem ręki zapraszając mnie do środka.
-Chcesz się napić czy coś?- spytał gdy zdejmowałam kurtkę.
-Masz jakiś sok?
-Mhm
-To poproszę.- odpowiedziałam, po 10 minutach byliśmy w jego pokoju. W jego dużym pokoju, jego rodziców prawdopodobnie nie było w domu. Może mieszkał sam.
-Szukamy streszczenia?- spytał
-Chciałam to zaproponować.
-Ok.- odpowiedział, chłopak wziął laptopa na kolana.
-To może opowiesz mi coś o sobie?- spytał nie odrywając wzroku od monitora.
-Jestem Alice, ale to już wiesz. Mam 18 lat, moi rodzice są dziwni.. przyjaźnię się z Megan.
-Czekaj, ty się z nią przyjaźnisz?
-Tak, a co?
-Nie chcę być wścibski, ale czy ona czasem nie spotyka się z Emmą, Erikiem, i Johnem?
-Czekaj, co?
-No ostatnio ich razem widziałem.
-Kiedy?- dopytywałam się.
-Jakiś tydzień temu, to był chyba piątek wieczór.
-Co za szmata...- skomentowałam. Ze mną nie chciała się widzieć.. wiedziałam, że prędzej czy później mnie zostawi... jak każdy. Ugh.. chciałam z nią iść w zeszły piątek na zakupy powiedziała, że nie może bo jest chora...
-Dobra, spokojnie.- zaśmiał się Jakie, mi nie było do śmiechu. Chciałam płakać, wrzeszczeć i wyżyć się na Megan.
-Ile jeszcze?
Spytałam zmieniając temat by chodź na chwilę zapomnieć o tej kłamliwej suce...Świetnie, teraz zwyzywaj ją w myślach, to na pewno ci pomoże.

[...]

song
wyłącz playlistę. :')
Miłego czytania...

-Halo, musimy porozmawiać. Poważnie i w tej chwili!- krzyczałam do telefonu. Byłam w domu i byłam wkurzona. Projekt z Jake'iem skończyliśmy w pół godziny.
-Spokojnie. Czego chcesz?
-Jak mówię, że musimy porozmawiać to nie ma kurwa żartów!!!
-Nie przeklinaj!
-Będę! Masz być u mnie w domu za 20 minut!- krzyczałam, dobrze, że byłam w domu inaczej ludzie na ulicy patrzyliby na mnie jak na idiotkę.
-Jak sobie życzysz.- słyszałam śmiech w jej głosie, słyszałam rozbawienie. Słyszałam radość...z mojej strony dane było słychać tylko moje porywcze oddechy, wrzaski, złość i gniew.

Spokojnie czekałam na Megan w moim pokoju. Gdy usłyszałam dźwięk dzwonka, zbiegłam po schodach o mało się nie zabijając. Otworzyłam z kamienną twarzą nie odzywając się do dziewczyny. Również nic nie mówiąc poszłam do salonu. Rozsiadłam się w fotelu jednak ona stanęła.
-Chciałaś, żebym przyszła oglądać jak siedzisz?- spytała, jej głos był pełny sarkazmu.
-Usiądź.
Odpowiedziałam ostrym tonem. Posłuchała się mnie, nieco speszona usiadła na kanapie.
-Chcę się ciebie o coś zapytać.
-Słucham.
-Co robiłaś w piątek? Co robiłaś dwa tygodnie temu w piątek?- podniosłam ton głosu. Był bliski krzyku. Był pełen złości.
-Byłam chora. Uspokój się.
-Bo ci uwierzę.- zakpiłam
-To lepiej uwierz.- powiedziała szybko. Nie patrząc się mi w oczy. Dwa z trzech ruchów które naprowadziły mnie na wykrycie jej kłamstwa.
-Co w tedy robiłaś?
-Spałam.- kolejna szybka i prosta odpowiedź.
-Jesteś pewna?
-Co to kurwa przesłuchanie?!
-Ty kłamiesz. Wiem, że szlajałaś się wtedy po Londynie z Tą suką Emmą i dziwkarzami Erikiem i Johnem!!!- krzyczałam pełna złości, gniewu, jadu i sceptyczności.
-Skąd ty to wiesz?
-Spytaj się Jake! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!!! Dlaczego się ze mną przyjaźniłaś?! No powiedz! Chcę wiedzieć! Chcę wiedzieć dlaczego masz zamiar zniszczyć mi życie! A no tak, przepraszam już to zrobiłaś...- ostatnie zdanie dodałam szeptem.
-Przepraszam.
-Wyjdź z mojego domu! Nie chcę cie tutaj więcej widzieć! Widziałam w tobie prawdziwą przyjaciółkę! A ty? Symulujesz chorobę, to nie pierwszy raz! Hmm? Może mnie regularnie okradałaś?! Dobra, nie chcę wiedzieć, wyjdź...
Megan posłusznie wyszła. Ja natomiast zaniosłam się gorzkim płaczem. Po jej wyjściu zamknęłam drzwi na klucz. Pobiegłam na górę, upadłam na łóżko. Moim ciałem zawładnęło cierpienie, smutek i poczucie winy. Czemu to zrobiłam? To było niepotrzebne... jestem pewna. Nic już nie cofnę. Może zacznę pisać pamiętnik? Ekhem.. Dnia 16 maja straciłam przyjaciółkę.. to nie ma nawet sensu.
W przeciągu dwóch dni stracić zaufanie do trzech osób.. tylko Alice może się to przytrafić. Zamknęłam oczy, łzy lały się po moich policzkach. Zasnęłam wspominając kłótnię z moją byłą przyjaciółką.

* uważany za jednego z najwybitniejszych francuskich pisarzy, napisał miedzy innymi Szkołę Uczuć oraz Pani Bovary.

** program komputerowy stworzony do prezentacji np. historii miasta, zdjęć z wakacji itd.




Yaas biches! 
Jak mówiłam, rozdział dodany na czas.
Pomyślałam nad dodaniem tutaj dangera.
Mam pewien pomysł i może wcielę go w życie.
Anonimy chodzi mi o byle co, aby był podpis :')
W następnym rozdziale będzie więcej Nialla!
Oł Yeah! Nie jestem zbytnio zadowolona z końca.
Początek nawet dobry ale koniec... szkoda gadać.


Dziękuję za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx





środa, 18 marca 2015

part 4


~*~

Leżąc, w sumie.. próbując zasnąć. Myślałam? Nie, nie tym razem. Chciałam 
trochę pospać, z racji tego ze była 8 rano.  Megan spala jak zabita,  a mnie bolała głowa... kac? Dokładnie, chociaż wczoraj nie piłyśmy dużo. Wstałam, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie.
Poszłam do garderoby gdzie wybrałam dzisiejsze ubrania. Pogoda nie zachwyca, ale cóż.. wybrałam czarne rurki do tego vansy w takim samym kolorze, do tego biały sweter z czarnym krzyżem. Och.. jesteś dziś taka kolorowa. Weszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie pidżamę. Myjąc się pod prysznicem oparłam głowę o zimne kafelki, czując jak wszystkie problemy spływają po moim ciele.
Po 30 minutach zeszłam na parter, do kuchni wyciągnęłam z lodówki mleko, z szafki płatki i miskę ze zmywarki. Usiadłam do stołu z jedzeniem, standardowe śniadanie... jest jeden plus dzisiejszego dnia. Do szkoły mam na 11, ale wracam o późnej porze. Nie minęło nawet 5 minut a w progu znalazła się zaspana Megan. Uśmiechnęłam się do niej, jednak ona wykrzywiła twarz w grymas ranny ptaszek.
-Ciebie też miło widzieć.
-Dzięki.- odpowiedziała siadając przede mną
-Idź się ubierz, pojedziemy gdzieś?
-Chyba wiem gdzie.
-Oświeć mnie.- zaklaskałam w dłonie.
-Możemy pójść do parku, kupimy shake, i pooglądamy ludzi.
-Niczym plotkary?
-Tak jakby, to co zgadzasz się?
-Megan, jak miło cię widzieć.- powiedziała moja mama, która weszła do kuchni. Miała na sobie prawdopodobnie jedynie szlafrok, który był do połowy uda. Obrzydliwe...
-Panią również, jak się spało?- zagadała, dwuznacznie uśmiechając się w moją stronę. Pośpiesznie skończyłam płatki, Meg również skończyła jeść swoje tosty. Odstawiłam naczynia do zmywarki, już miałam wychodzić tylko:
-Alice, pozwól na moment.
-Tak?- spytałam odwracając się, stanęłam w 'drzwiach' chcąc jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.
-Chciałam ci powiedzieć, że bankiet się udał.
-To świetnie.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Zastanawia mnie jedno, mianowicie co robiłaś pod klubem?
Ironiczny śmiech opuścił moje ciało, wszystko miało wyglądać na rzeczywiste.. normalne. Udawanie, powinnam zostać aktorką. Kłamanie, sam diabeł mi pozazdrości.
-Mamo, nie rozśmieszaj mnie.- mówiłam, ścierając łzy rozbawienia.
-Pogadasz sobie później z ojcem.- warknęła.. japierdole, jestem w dupie.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się próbując zakryć mój strach kolejnym fałszywym uśmiechem.
-Możesz już iść.
Posłusznie odeszłam, do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko, wyciągając telefon z kieszeni. Przejrzałam powiadomienia, będąc w kolejnym szoku. Brat dodał zdjęcie na instagram ukazujące jego i Avicii... jesus. Rzygam tęczą. Mój brat nabiera sławy, zaraz nie będzie się mógł pokazywać publicznie. Kilka chwil później Megan, była uszykowana także mogłyśmy iść. Wzięłam plecak z książkami, tak jak zrobiła to moja towarzyszka i razem opuściłyśmy mój dom.
-To chodź, idziemy na ten najbardziej oblegany.
-Z tego co wiem to jest 15 minut od szkoły.
-Czyli 20 minut drogi pieszo.
-Dokładnie. Ruszajmy!- krzyknęła Meg
-Czemu mam wrażenie, że to jakaś wyprawa.
-Zasadniczo to jest wyprawa, przez zatłoczone ulice Londynu.
-Podsumowałaś.
Na tym skończyłyśmy rozmowę, po drodze musiałyśmy kupić nasze upragnione napoje. Gdy przyszło co do czego ja wzięłam czekoladowego a Megan truskawkowego.
-Wybieraj.- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie co odwzajemniła.
Usiadłyśmy pod wielkim dębem, widok na niego jak i z pod niego był niesamowity. Słońce gdzieniegdzie przebijało się przez chmury tworząc smugi światła padające na, niektóre kwiaty.
-Jest dziewiąta dwadzieścia.
-Czyli mamy jeszcze czas.
-Spójrz na tamtego.
-Ma łydki..- skończyłam za nią.
-Matko, jak ona się ubrała.
Skomentowała przyjaciółka. resztę czasu spędziłyśmy na obgadywaniu, śmianiu się. Nawet upomniała nas jakaś babcia... ale do tego tematu kiedyś wrócimy.

[...]

Wkładałam właśnie książki do szafki, właśnie miałam odchodzić jednak ktoś postanowił mi przeszkodzić.
-Przepraszam, muszę iść na lekcje.
Odezwałam się grzecznie, sunąc spojrzeniem po podłodze.
-Och.. kolejna kujonica.
-Debil.- warknęłam wymijając chłopaka. On pomyślał, że fajnie będzie uderzyć mnie w ramie. Syknęłam z bólu, posłałam szatynowi srogie, zabójcze spojrzenie, które było pełne jadu.
Do klasy weszłam ostatnia, usiadłam w również ostatniej ławce pod oknem. Wyciągnęłam potrzebne mi przybory czyli ołówek i duży zeszyt od angielskiego. Lekcja polegała na omawianiu Szekspira, uważnie słuchałam słów Pani Brook. Dochodzę do wniosku, że jego sztuki są dziwne. Czytałam fragment Romea i Julii, dwójka zakochanych. Ich rodziny się nie dogadywały, po prostu byli dziwni... moje słowa na ten temat są ubogie. Czasami wydaje mi się, że jestem taka poważna. Dokładnie, bo bycie poważnym polega na chodzeniu na imprezy i wymykaniu się z domu. Jeśli tak, to jestem bardzo poważna. To była moja ostatnia lekcja, zabrałam z szafki książki w których muszę zrobić zadania. Chciałam jechać do domu samochodem, jednak nie posiadałam go w tej chwili. Była godzina 17. Minus pobytu w mojej szkole... tia. nie pozostało mi nic jak tylko iść do domu pieszo.


[...]

-Alice Deliah Parker! Czemu wróciłaś do domu tak późno?!
-Nie wzięłam samochodu a lekcje miałam do 16:40.
-Dobrze, zjedz obiad i porozmawiaj z ojcem. Jest w gabinecie.
Czułam się w tej chwili jak posłuszny baranek, traktowali mnie jak.. jak. Nie potrafię tego określić, byli zbyt surowi.
-Okej.- powiedziałam i według zaleceń mojej mamy, zjadłam obiad następnie skierowałam się do gabinetu taty. Wzdrygnęłam się na myśl co może mnie tam czekać, może zabronią mi się spotykać z przyjaciółmi? Znaczy się z Megan. Zapukałam w duże, brązowe, dębowe drzwi i nie czekając na odpowiedź weszłam do środka.
-O czym chciałeś porozmawiać?
Spytałam siadając na kozetce, dlatego iż mój tata jest terapeutą mamy w domy te pierdoły.
Mhm... świetnie.
-Doskonale wiesz o czym.
-Skąd to wam przyszło do głowy?
-Widzieliśmy to Deliah.
Och.. użył mojego drugiego imienia.. nie żyję.
-Szpiegujecie mnie?!
-Nigdy nie mamy pewności co robisz.
-Szpiegujecie własne dziecko?! To zdarzenie nawet nie miało miejsca! Na dodatek dowiedziałam się, że mi nie ufacie, nie ufacie własnemu dziecku.
-Co się tutaj dzieje?
-Och, doskonale wiesz co się dzieję Alice ma napad złości.
-Jak każdy kto znalazłby się na moim miejscu!
-Alice Deliah Parker bądź..
-Nie nie będę spokojna!
-Nie ufacie własnemu dziecku..
Szepnęłam, a łzy smutku spłynęły po moich policzkach. Bez słowa wyszłam, zostawiając rodziców.
Nie obchodzi mnie co czują, pomyśleli chociaż co ja czuję? Oczywiście, że nie.
Ja wiem, że mówię pod wpływem impulsu. Czułam, że w końcu musiałam wybuchnąć.
Z jękiem niezadowolenia opadłam na łóżko, wyciągnęłam telefon. Chciałam zadzwonić do Megan, przeglądając kontakty zdziwiłam się. Miałam Niall'a w znajomych.. tylko jak?! Dodane było również zdjęcie ze mną śpiącą w tle. Miał czelność korzystać z mojego telefonu bez mojej wiedzy. Idiota...
Wcisnęłam przycisk wiadomości.


Do: Niall :D
Data: 15 maj 2015, 18:19
Treść: Dupku, czemu zapisałeś mi się w kontaktach? 

Nie minęło 5 minut, otrzymałam odpowiedź Niall'a. Miałam ochotę go zabić, jego argumenty są takie oryginalne i trafne...

Od: Niall
Data: 15 maj 2015, 18:21
Treść: Bo chciałem. :))) Nie obrażaj mnie, czuję się urażony.

Postanowiłam nie odpowiadać na tę wiadomość. Pójdę się przebrać, z szafy wyciągnęłam parę czarnych dresów, do tego pasującą bluzę. Włosy związałam w wysoki koński ogon. Chciałam zrobić lekcje, ale plecak mam na dole. Nie nie pójdę tam.
Z drugiej strony jeśli nie odrobię lekcji, będę miała jeszcze większy ochrzan\karę.
Cicho wymknęłam się z pokoju, w prędkości  światła zbiegłam po schodach. Chwyciłam torbę i wróciłam do pokoju. Uff, na szczęście nikogo nie spotkałam. Na spokojnie przysiadłam do biurka, jeszcze spokojniej wyciągnęłam książki. Nie było tego dużo, także uwinęłam się w godzinę. Spakowałam się na jutro, z uśmiechem poszłam do garderoby po pidżamę składającą się z czarnych szortów i białej podkoszulki z nadrukiem pandy. Następnie poszłam się umyć. Długi prysznic dobrze mi zrobił,  świeża i pachnąca usiadłam na łóżko. Jedynym światłem był mój telefon, zalogowałam się na tumbrl, zreblogowałam pare zdjęć dotyczących mojego humoru. Z godziny 18 zrobiła się 22. Chyba pora spać. Chyba... przykryłam się kołdrą i myśląc o dzisiejszym dniu, odleciałam w krainę morfeusza.

Ja wiem, że dzisiaj nie jest poniedziałek.
Ale powracam ze zdwojoną siłą. 
Mam napisanych kilka rozdziałów, także będzie ok.
Ciekawe co Alice zrobi następnego dnia.
Mam prośbę: anonimy podpisujcie się! :)
Do poniedziałku!


Dziękuję za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx



wtorek, 10 marca 2015

part 3



~*~


Obudziłam się zupełnie nie świadoma niczego w środku nocy, serio. 
Katorga aka Kac. Było mi zimno, nakryłam się kołdrą. A raczej jej szukałam... nigdzie jej nie było. 
Powoli otwierałam oczy, o mało nie spadłam z łóżka jednak osoba która leżała obok zepchnęła mnie. Zginie, kimkolwiek jest. Powoli wstałam z łóżka, byłam w bieliźnie a miałam prześwity pamięci i wiem, że rozbierałam się i kładłam do łóżka. SAMA! Kim jest ten chłopak?
-Wiem, to głupie kim jesteś?- spytałam gdy zabrałam mu mój koc.
-Niall, Niall Horan.- uśmiechnął się podając mi rękę, niepewnie ją złapałam
-Idioto, czemu spałeś w moim łóżku mając inne do wyboru?
Niemalże krzyknęłam. Gdyby oczy potrafiły zabijać, Niall zapewne leżałby teraz martwy.
-Nie wiem?
Uśmiechnął się chyba, zapewne najlepiej jak umiał. Och... dobra oczy ma zajebiście niebieskie...kurwa co to ocean?! Te twoje poczucie humoru Alice.. Przejechałam po nim wzrokiem, ma ładny uśmiech, niebieskie oczy, farbowany blondyn. Hmm.. zapewne Pan wszystko idzie po mojej myśli i Pan rucham wszystko co się rusza. 
-Byłbyś tak łaskawy? Pozwól, że będę spała dalej. Możesz wziąźć sobie drugi koc.
Powiedziałam starając zachować swój spokój.
Na marne.
-Daj koc, proszę.
Blondyn zaczepiał mnie, szarpał. Ostatecznie wsunął się bezczelnie.
Tak po prostu wszedł do mojej prywatnej bańki.
-Jesteś niemożliwy.
Warknęłam poddając się.
-Ale mówią mi Niall.
Chłopak zabrał połowę koca.
-Kurczę, mi jest zimno czy tutaj jest tak zimno?
-Nie to ty jesteś jak lód.
-Och.. świetnie. 
Mruknęłam sennie sięgając po drugi koc, którym nakryłam tylko siebie. 
-Dobranoc.
Szepnęłam, nie otrzymałam odpowiedzi. 

[...]

Następnego ranka, męczył mnie kac. 
W ogóle sama pobudka była dość chaotyczna, kilka powodów: obudziłam się bez blondyna, 
brak śniadania, natychmiastowe odwiezienie do domu.
Także.. jestem nieco zaskoczona, zszokowana. A to wszystko działo się w niespełna godzinę.
Brat tak jakby wyrzucił mnie z domu.. huh.
Jutro szkoła, a ja kompletnie nic nie umiem.
Pisałam z Megan, podobno będzie nowa dziewczyna w szkole.
Jestem nieco podekscytowana, nowa twarz.
Może przygarniemy ją pod nasze skrzydła.. ta, reż w to wątpię.
-Alice! Proszę, chodź tutaj!
Krzyczała moja mama, zwlokłam się z łóżka i powoli zeszłam po schodach.
-Tak?
-Wychodzimy z tatą na bankiet. Wrócimy późno, zamów se pizze czy coś.
uśmiechnęła się, wysłała mi buziaka w powietrzu i ślad po niej zaginął.
Spojrzałam na zegar w korytarzu, wskazywał 16.
Nie za wcześnie na taki bankiet?
Z resztą.. ooo mam pomysł.
To nowość... może Meg u mnie przenocuje.
Dawno czegoś takiego nie było, o ile w ogóle się wydarzyło.
-Hej, Megan. Chciałabyś u mnie nocować?
-Jasne, będę za godzinę.
-Jak coś, to nie będzie rodziców.
-Jeej!

[..]

Po krótkim czasie, około półtora godziny. W moim domu zjawiła się Megan.
-Patrz co mam.
Brunetka wyciągnęła z plecaka wino.
-O matko, upijemy się? Brzmi fantastycznie..
Świetnie powtórka z wczorajszego dnia, oby mój umysł, ciało, mózg wytrzymały.
Nie mam zamiaru się później tłumaczyć przed rodzicami dlatego
z Megan ustaliłyśmy pewne zasady.
Jutro do szkoły mamy na 11.
Wiem, jest OK.
Wracając do tematu, pijemy po kąpieli, tylko w pokoju, na balkonie.
Tsa.. fantastycznie.
Brzmi jak jakieś przyjaciółki od picia?
Istnieje takie coś?
-Idziemy na pizze?!
Krzyknęłam z kuchni do salonu w którym Meg oglądała telewizję.
-Spoko!
-To ubieraj buty!
Kilka chwil później człapałyśmy do najbliższej pizzerii.
Marudziłyśmy na pogodę, szczekające psy,
obserwowałyśmy chłopaków którzy swoja drogą nie byli tacy źli.
-Chodź po stolik.
Usiadłyśmy przy oknie na końcu restauracji,
kilka chwil później pojawiła się kelnerka.
Meg była dla niej miła, bardzo miła.
Wydawało mi się czy spoglądała na jej tyłek?
Pewnie mam złudzenia.
-A dla Pani?
-Poproszę średniego kebaba.
Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.
-Zamówienie będzie gotowe za 10-15 minut, co do picia?
-Poproszę pepsi.
-Ja, chcę.. nie wiem, wybierz coś.
Megan uśmiechnęła się i puściła jej oczko, kelnerka się zarumieniła i odeszła.
-Czy ty podrywałaś kelnerkę?
-Może.
-Jesteś bi?
-Może.
-Dobra.
Wraz z moją ekscytacją opuścił mnie apetyt.
Jak zwykle muszę kogoś zobaczyć.
Jak w jakimś pieprzonym fanfiction...
Niall pomachał mi przez okno, odwzajemniłam uśmiechem ale wróciłam do rozmowy z Meg kompletnie go ignorując.

~*~

Wiem, fajnie, fajnie. Zawaliłam na całej lini.
Rozdział miał być wczoraj, jest dzisiaj.
Czy traktuję tego bloga za poważnie?
Pytanie do was.
Wystąpił pewien błąd i muszę pisać w wyrównanej do środka.
Coś na początku się zlagowało i. No i .




Dziękuję za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx




Lily was kocha :')


niedziela, 1 marca 2015

part 2



~*~


Siedziałam na łóżku jak taka krowa. Świetne określenie Alice. Nie miałam pojęcia czy już zacząć przygotowania czy nie, wskazówki zegara powoli sunęły po tarczy, przestraszyłam się gdy usłyszałam charakterystyczny brzdęk. 17.. godzina W w Polsce.. tak, uczymy się o Polsce na historii. Co moim zdaniem jest nawet dziwne, postanowiłam się ruszyć i wyciągnęłam z torby ubrania na wieczór oraz dość sporych rozmiarów kosmetyczkę. Wiem.. przyjechałam tylko na weekend a targam tyle niepotrzebnych rzeczy. Poszłam jak mi się zdawało do łazienki, wzięłam długi ciepły prysznic. Ubrana w małą czarną siedziałam przy toaletce która była w moim pokoju. Zrobiłam mocniejszy makijaż który w moim przypadku składał się z mocniejszych pociągnięć czarną kredką i ostrej czerwonej szminki. Gdy zakładałam szpilki drzwi pokoju otworzyły się a moim oczom ukazał się wystrojony Calvin.
-Teraz będę musiał na ciebie uważać.- powiedział poważnie na co tylko się zaśmiałam, wzięłam kopertówkę do której schowałam podstawowe rzeczy takie jak: telefon, chusteczki, szminkę i waniliowy mały perfum.
-To co idziemy pokazać, że Parkerowie potrafią się bawić?!- krzyknęłam
-Piłaś już coś?- zapytał na co tylko zareagowałam face palm'em. Ech.. mój brat mnie kiedyś wykończy.
-Możemy jechać?- spytałam podchodząc do niego.
-Oczywiście, zaraz przyjdę wyjdź przed garaż.- poinformował mnie na co tylko przytaknęłam i ruszyłam w wyznaczone miejsce, Dwie minuty i już marzłam na dworze, serio, pogoda pogarszała się z minuty na minutę. Już żałowałam, że nie wzięłam kurtki. Olśniło mnie, jak wychodziłam z domu rodziców zabrałam czarną parkę. Gdy tylko otworzył się garaż krzyknęłam do brata, że zaraz wrócę.
Jak szybko pobiegłam tak wróciłam. Zadowolona usiadłam z przodu na miejscu pasażera.
-Dobra, wpadniemy jeszcze po Styles'a i Zayna.
-Umm.. dobra?
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, która mi odpowiadała do czasu. Zayn i jak się dowiedziałam Harry wsiedli 10 minut później, chłopacy rozmawiali jakby mnie w ogóle nie było w aucie. Z resztą wszystko jedno, nigdy nie lubiłam przyjaciół\kumpli brata.
-Co o tym sądzisz Alice?
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos bodajże Harrego. Nie wiedziałam co zrobić,  jak się zachować. 
-Umm.. ten... o czym w ogóle rozmawiamy?
Spytałam czując zażenowanie moim zachowaniem, a policzki w jednej chwili stały  się czerwone.
Mentalnie spoliczkowałam się w myślach za brak uwagi chłopakom.
-To powiecie w końcu?
Zaśmiali się, na co obdarzyłam ich wszystkich gniewnym spojrzeniem. Po kilku minutach stanęliśmy przed ogromnym budynkiem.
-To tu?- szepnęłam próbując opanować zachwyt
-A widzisz gdzieś inny klub?
Spytał mój brat dogryzając mi.. ech, zaczynamy wieczór\imprezę.. cokolwiek.

[...]

Gdy usiadłam przy stoliku razem z Zaynem i Harrym czułam ekscytacje.. dwa powody: ekskluzywny klub, ktoś miał się zjawić. Podobno jakiś chłopak. Zaczynam coraz bardziej przekonywać się do tej nocy. Uśmiech wkradł mi się na twarz ponieważ, przed nami postawiono zamówioną wcześniej przez Harrego kolejkę szotów. Było ich 40 co oznaczało po 10 na głowę, znając mnie stracę nad sobą panowanie po około 6 kieliszkach.
-To za co pijemy?- spytałam chwytając kieliszek.
-Nie mam bladego pojęcia.
Skomentował Zayn, spojrzał na Harrego potem na mnie i przechylił naczynie do gardła. Chwilę później czyli 5 minut później, wszyscy wypiliśmy równo po trzy szoty.
-To kto chciałby ze mną zatańczyć?!
próbowałam przekrzyczeć muzykę która swoja drogą była bardzo głośna.
-Ja mogę, jeśli chcesz.- powiedział nieznajomy głos.
Odwróciłam się i oniemiałam, moim oczom ukazał się przystojny blondyn.
-Am.. um.. ugh.- wyjąkałam. No pięknie, zrobiłaś z siebie idiotkę.
-O pójdę się przewietrzyć, alkohol daje o sobie znać. Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę tylnego wyjścia.
-Japierdole.. jak ja się tam teraz pokarzę?
Szepnęłam opierając się o ścianę budynku, powoli zjechałam na zimny beton. Wzdrygnęłam się czując chłód na swoim ciele. Zawszę muszę się tak zachowywać? Wszystko było w porządku, ale coś zawszę się zdarzy. Prawda? Nie. Tylko ja mam takiego pecha. Zwykłe bez przesady nie dochodzi do mojego mózgu. Raczej do mnie. Rozumiem, żeby to był jakiś jednorazowy chłopak którego nigdy więcej nie zobaczę, ale to przyjaciel mojego brata...
-Kurwa, weź się w garść.
Skąd ten napad wulgaryzmu? Normalnie nie przeklinam, muszę coś ze sobą zrobić. Wstałam strzepując kurz sukienki weszłam z powrotem do klubu. Poszłam do loży którą zajęliśmy, lecz nikogo tam nie było. Zakładając, że poszli tańczyć usiadłam i wypiłam resztę szotów.
Ile mnie mogło nie być? Spytałam sama siebie. Po trzydziesty minutach czekania wzięłam swoją parkę i torebkę. Wyciągnęłam telefon i napisałam do brata, że mam zamiar się zbierać.
Odpisał mi uśmiechniętą emotikonę. Uznałam to za zgodę i po kilku minutach przeciskania się przez tańczących ludzi wyszłam z klubu.
Zadzwoniłam po taksówkę i podałam adres klubu,
nie musiałam długo czekać kilka minut później jechałam do domu brata. Gdy wróciłam mój telefon zaczął wibrować, zignorowałam.
Ale ciekawość nie dała za wygraną kiedy po raz drugi odezwał się mój telefon.

Od: nieznany
Do: Alice
Data: 14 maj 2015, 02:15
Treść: Gdzie ty do cholery jesteś?

Od: nieznany
Do: Alice
Data: 14 maj 2015, 02:30
Treść: Calvin mówił, że pojechałaś do domu.

Od: nieznany
Do: Alice
Data: 14 maj 2015, 02:47
Treść: Sory, otworzysz drzwi?

Nawet nie zdążyłam się ubrać. Miałam zakładać bluzkę... ugh
Zdenerwowana podeszłam do drzwi aby je otworzyć zobaczyłam blondyna który trzyma Harrego i Zayna. Najwidoczniej zaszaleli... gestem ręki wskazałam, żeby weszli do środka. Chłopak rzucił swój nadbagaż na kanapę. Ułożył ich w wygodnej pozycji i okrył kocem.
-Gdzie mogę spać?- spytał
-Umm.. to mieszkanie brata, i jestem tu pierwszy raz.
Podrapałam się po nadgarstku.
-Nie wiem.- szepnęłam.
-Jak się nazywasz?
Spytałam podnosząc na niego wzrok, czułam na sobie jego przenikliwe spojrzenie. To było nie do zniesienia.
-Niall, Niall Horan.
Powiedział i uśmiechnął się zadziornie pokazując jego idealnie białe zęby.
Chyba go nie polubię...
-Śpij sobie na kanapie.- rzuciłam zanim odwróciłam się napięcie i wyszłam z salonu idąc do swojego pokoju. Coś czuję, że nie będę mogła szybko zasnąć, a jutro wymęczy mnie straszny kac...

Widzimy się ponownie...
jestem pozytywnie zaskoczona szybkim rozwojem mojego bloga.
Szczerze? Nie spodziewałam się.
Zapraszam do zakładki bohaterowie. 
Oraz do zakładki informowani. 
Za tydzień kolejny rozdział.
Pytania oraz wszelkie uwagi które są WAŻNE, proszę wysyłać na mój prywatny email. :')






Do zobaczenia, dziękuję za uwagę, Chołka
xx