niedziela, 24 maja 2015

pilne


Aby nie było niejasności.
Całą wiosnę mam zawaloną zawodami sportowymi.
A to lekkoatletyka, przełaje, czwórbój. 
Do tego dochodzi nauka przede wszystkim matematyka.
Z tego powodu iż chcę zakończyć podstawówkę z paskiem.

BLOG ZOSTAJE ZAWIESZONY NA CZAS NIEOKREŚLONY!!!

Proszę o wyrozumiałość jako, że pewnie wy również jesteście zabiegani.
Wszystko jest ważne, lecz w moim przypadku 
liczy się teraz tylko nauka.


piątek, 15 maja 2015

part 10




~*~


Moje życie zmieniło się o całe 180 stopni. Wszystko wywróciło się do góry nogami.
Moja niesamowita praca jest niczym. Bynajmniej nie tak jak to sobie wyobrażałam, pracuję w sklepie. Tsa... przynieś to, podaj, obsłuż, wnieś towar, a inne panienki z branży siedziały i piłowały paznokcie. Nie spodziewałam się tego po tak dobrym sklepie, z dobrą opinią. Chyba wymazali kilkaset skarg, które dotyczą pracowników... wracając do teraźniejszości. Spojrzałam na mały kalendarz wiszący na ścianie 15 czerwca.. wzrok dalej sunął w górę  dochodzi 18. Zaraz zamykamy, na samą myśl na moją twarz wkradł się uśmiech. Po skończonej odprawie i przebraniu się w normalne ubrania mogłam iść spokojnie do mieszkania.
Po drodze zahaczyłam o kawiarnię w której kupiłam kawę i zabawiłam jakieś 15 minut. Wychodząc o mało nie upadłam na płytki  galerii, ktoś we mnie wszedł i uchronił od upadku. 
-Emm... przepraszam? 
-Uważaj.
Warknął chłopak, gdzieś słyszałam ten głos i to na pewno na imprezie. 
-Zayn? 
-Amanda? 
-Co ty powiedziałeś, nie poznajesz mnie? 
Spojrzał na mnie swoimi zaciekawionymi brązowymi tęczówkami. Próbował uporczywie sobie mnie przypomnieć jednak ja musiałam to zrobić za niego.
-Alice Parker, siostra twojego idiotycznego przyjaciela.
Podpowiedziałam mu krzywo się uśmiechając. Dopiero teraz oprzytomniał.
-O boże, nie poznałem cie. Poważnie wyglądasz. - mówił, spojrzałam na niego spod byka. Od kiedy czarna spódniczka i biała bluzka z nadrukiem jest poważna? Na bluzce widnieje napis oraz obrazek Hello Kitty. Na nogach spoczywały zaś niskie czarne convers. To jest poważny strój? TO JEST POWAŻNY STRÓJ?!
-Pozwolisz, pojebało cie? Od kiedy to.- wskazałam palcem na siebie- Jest uważane za poważny strój?
-Chodzi mi o makijaż.
-Źle się zrozumieliśmy. Em... mam kilka pytań.
Powiedziałam wprost, nie bierzcie mnie za jakąś wariatkę ale nie widziałam go prawie dwa miesiące. Może niecały jeden ale to było jak te pieprzone dwa miesiące.
-Może pójdziemy do ciebie do domu?
-Umm... a mam wyjście?
-Nie.- odpowiedział wzruszając ramionami, jednak na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
-Więc chodźmy.


[...]


-Usiądź i odpowiadaj.
-Dobrze Pani.
Zarechotał, śmiał się dopóki nie zobaczył mojego poważnego spojrzenia.
-Gdzie ty do cholery byłeś?! Chcę wiedzieć.
-Umm... małe wakacje?
Spytał drapiąc się w tył głowy. Czy ja wszystko mam od niego wyciągać? Może z łaski swojej opowie mi tę historię, wysłucham, doradzę i nie powiem nikomu... jeśli nie będzie trzeba.
-Wpadłem w kłopoty.
-Co się stało? -spytałam przejęta.
-Takie tam narkotyki ugh.. jestem dilerem, i nie mogłem dać im kasy, bo Jona nie oddał pieniędzy i mam przejebane. A nie było mnie, bo rozwoziłem towar w stanach.- mówił. Tyle wystarczyło mi, żeby wstać i go przytulić. Odwzajemnił mój uścisk, nawet wtulił się bardziej.
-Ten kretyn dał ci już te pieniądze?
-Nie, nie mogę go znaleźć. W tej chwili może być wszędzie.
Westchnęłam odsuwając się od niego.
-Calvin wie?
-Czym się zajmuję? 
-aha... 
-Nie. 
-Czemu? Przecież wy jesteście jak bracia Harry, Niall, Calvin. Nie rozumiem cię. 
-Może to i dobrze, niech zajmują się swoim życiem. - próbował wyjaśnić.
-Nigdy nie rozumiem facetów.
-Ja już będę lecieć.
-Taa.. cześć. Wiesz gdzie są drzwi.
Pomachałam mu leniwie, uśmiechając się zadziornie.
Po kilku minutach zadzwonił mój telefon, zdziwiona odebrałam witając się jak każdy:" halo"?
-Hej *Alyce!
-Czego chcesz szczeniaku?
-Gdzie ty kurwa jesteś?!
Jake krzyczał do telefonu. Idiota, brytyjska świnia życia własnego nie ma.
-Zachciało ci się tęsknić padalcu, ubieraj buty i zapieralaj do mnie adres wyślę ci SMS.
Po tym zdaniu rozłączyłam się oraz ponownie opadłam na kanapę.
I że ja jeszcze nie mieszkam pod mostem. Proszę Państwa, brawa Alice wytrwała dwa tygodnie samotnie w Angielskiej dżungli. Ciszę jaka panowała w domu przerwał mój burczący brzuch, idę nakarmić potwora. Wstałam z wygodnej czarnej kanapy. W kuchni zabawiłam ledwie 20 minut bo usłyszałam dzwonek do drzwi, debil przybył. Z miską w ręku poszłam otworzyć drzwi. Myślałam, że wylecę przez okno w sypialni.
-Też miło cię widzieć.
-Nie mijałeś nikogo na klatce?
-Nie?
Spytał skołowany Niall.
-Kazałeś mu do mnie zadzwonić i wyłudzić adres?
-W życiu trzeba sobie radzić, prawda?
Uśmiechnął się głupkowato. Moja twarz wyglądała raczej jak burak, czerwona ze złości.
-Co ty sobie wyobrażasz?!
-Spokojnie kochanie, zaraz przyniosę te zakupy.- mówił patrząc na dziadka wchodzącego po schodach, ma szczęście dureń.
-Dobrze, zakupy mogą poczekać.
Mówiąc to odstawiłam miskę i pociągnęłam blondyna za rękę. Wymusiłam uwodzicielski uśmiech, nienawidzę być słabą aktorką. Gdy zamknęłam drzwi od razu puściłam chłopaka, wzięłam miskę i obojętna udałam się do kuchni. On wysługiwał się moim kumplem, jakby sam nie mógł się pofatygować i zadzwonić. Kompletny jełop.
-Co na kolacje?
-Racuchy z dżemem truskawkowym i kremem śmietanowym. Z resztą po co ci to wiedzieć?
-Jestem gościem, przychodzę do ciebie na kolację.
-No i co?
-Przestań.
-Przestań co?
Pytałam nakładając ciasto na patelnię. On jest irytujący!
-Przestań się tak zachowywać.
-Zachowywać się jak?
-Obojętnie? Jakby mnie tutaj nie było? To wkurzające.
-To chyba masz problem.
Przewracałam racuchy na drugi bok. Poczekałam chwilę następnie znów nalałam ciasto na patelnię.
Stał obok mnie wypalając we mnie dziurę wzrokiem. Mówiłam, że jest irytujący? Tak? To powtórzę. Niall pieprzony Horan jest IRYTUJĄCY!!! Mój wzrok padł na jego błękitne tęczówki, które teraz zawzięcie badały moją twarz. Przyglądałam mu się do puki nie poczułam zapachu spalenizny, szybko przewróciłam ciasto. Od spodu całe spalone, tych dwóch nie będę jadła. Od razu wyrzuciłam je do śmieci. Powtórzyłam moje poprzednie czynności nadal czując na sobie wzrok blondyna.
-Czego ty chcesz?
Spytałam patrząc się na niego, on w ciągu kilku sekund skrócił przestrzeń pomiędzy nami. Spojrzał mi w oczy, w jednej chwili zaatakował moje usta swoimi. Byłam w kompletnym szoku, nie zdążyłam go nawet odepchnąć bo jego silne ręce przycisnęły mnie do siebie. Po kilku sekundach zaczęłam oddawać pocałunki, z początku delikatnie jednak on chciał czegoś więcej.


*zdrobnienie imienia Alice


Witam, witam.
Ktoś tu jest?
Bo staty słabną i nie wiem czy dalej pisać to całe gówno.
Bo tak, chcę pisać ale dla kilku osób, chociaż jednej.

Dziękuję za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx