wtorek, 10 marca 2015

part 3



~*~


Obudziłam się zupełnie nie świadoma niczego w środku nocy, serio. 
Katorga aka Kac. Było mi zimno, nakryłam się kołdrą. A raczej jej szukałam... nigdzie jej nie było. 
Powoli otwierałam oczy, o mało nie spadłam z łóżka jednak osoba która leżała obok zepchnęła mnie. Zginie, kimkolwiek jest. Powoli wstałam z łóżka, byłam w bieliźnie a miałam prześwity pamięci i wiem, że rozbierałam się i kładłam do łóżka. SAMA! Kim jest ten chłopak?
-Wiem, to głupie kim jesteś?- spytałam gdy zabrałam mu mój koc.
-Niall, Niall Horan.- uśmiechnął się podając mi rękę, niepewnie ją złapałam
-Idioto, czemu spałeś w moim łóżku mając inne do wyboru?
Niemalże krzyknęłam. Gdyby oczy potrafiły zabijać, Niall zapewne leżałby teraz martwy.
-Nie wiem?
Uśmiechnął się chyba, zapewne najlepiej jak umiał. Och... dobra oczy ma zajebiście niebieskie...kurwa co to ocean?! Te twoje poczucie humoru Alice.. Przejechałam po nim wzrokiem, ma ładny uśmiech, niebieskie oczy, farbowany blondyn. Hmm.. zapewne Pan wszystko idzie po mojej myśli i Pan rucham wszystko co się rusza. 
-Byłbyś tak łaskawy? Pozwól, że będę spała dalej. Możesz wziąźć sobie drugi koc.
Powiedziałam starając zachować swój spokój.
Na marne.
-Daj koc, proszę.
Blondyn zaczepiał mnie, szarpał. Ostatecznie wsunął się bezczelnie.
Tak po prostu wszedł do mojej prywatnej bańki.
-Jesteś niemożliwy.
Warknęłam poddając się.
-Ale mówią mi Niall.
Chłopak zabrał połowę koca.
-Kurczę, mi jest zimno czy tutaj jest tak zimno?
-Nie to ty jesteś jak lód.
-Och.. świetnie. 
Mruknęłam sennie sięgając po drugi koc, którym nakryłam tylko siebie. 
-Dobranoc.
Szepnęłam, nie otrzymałam odpowiedzi. 

[...]

Następnego ranka, męczył mnie kac. 
W ogóle sama pobudka była dość chaotyczna, kilka powodów: obudziłam się bez blondyna, 
brak śniadania, natychmiastowe odwiezienie do domu.
Także.. jestem nieco zaskoczona, zszokowana. A to wszystko działo się w niespełna godzinę.
Brat tak jakby wyrzucił mnie z domu.. huh.
Jutro szkoła, a ja kompletnie nic nie umiem.
Pisałam z Megan, podobno będzie nowa dziewczyna w szkole.
Jestem nieco podekscytowana, nowa twarz.
Może przygarniemy ją pod nasze skrzydła.. ta, reż w to wątpię.
-Alice! Proszę, chodź tutaj!
Krzyczała moja mama, zwlokłam się z łóżka i powoli zeszłam po schodach.
-Tak?
-Wychodzimy z tatą na bankiet. Wrócimy późno, zamów se pizze czy coś.
uśmiechnęła się, wysłała mi buziaka w powietrzu i ślad po niej zaginął.
Spojrzałam na zegar w korytarzu, wskazywał 16.
Nie za wcześnie na taki bankiet?
Z resztą.. ooo mam pomysł.
To nowość... może Meg u mnie przenocuje.
Dawno czegoś takiego nie było, o ile w ogóle się wydarzyło.
-Hej, Megan. Chciałabyś u mnie nocować?
-Jasne, będę za godzinę.
-Jak coś, to nie będzie rodziców.
-Jeej!

[..]

Po krótkim czasie, około półtora godziny. W moim domu zjawiła się Megan.
-Patrz co mam.
Brunetka wyciągnęła z plecaka wino.
-O matko, upijemy się? Brzmi fantastycznie..
Świetnie powtórka z wczorajszego dnia, oby mój umysł, ciało, mózg wytrzymały.
Nie mam zamiaru się później tłumaczyć przed rodzicami dlatego
z Megan ustaliłyśmy pewne zasady.
Jutro do szkoły mamy na 11.
Wiem, jest OK.
Wracając do tematu, pijemy po kąpieli, tylko w pokoju, na balkonie.
Tsa.. fantastycznie.
Brzmi jak jakieś przyjaciółki od picia?
Istnieje takie coś?
-Idziemy na pizze?!
Krzyknęłam z kuchni do salonu w którym Meg oglądała telewizję.
-Spoko!
-To ubieraj buty!
Kilka chwil później człapałyśmy do najbliższej pizzerii.
Marudziłyśmy na pogodę, szczekające psy,
obserwowałyśmy chłopaków którzy swoja drogą nie byli tacy źli.
-Chodź po stolik.
Usiadłyśmy przy oknie na końcu restauracji,
kilka chwil później pojawiła się kelnerka.
Meg była dla niej miła, bardzo miła.
Wydawało mi się czy spoglądała na jej tyłek?
Pewnie mam złudzenia.
-A dla Pani?
-Poproszę średniego kebaba.
Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.
-Zamówienie będzie gotowe za 10-15 minut, co do picia?
-Poproszę pepsi.
-Ja, chcę.. nie wiem, wybierz coś.
Megan uśmiechnęła się i puściła jej oczko, kelnerka się zarumieniła i odeszła.
-Czy ty podrywałaś kelnerkę?
-Może.
-Jesteś bi?
-Może.
-Dobra.
Wraz z moją ekscytacją opuścił mnie apetyt.
Jak zwykle muszę kogoś zobaczyć.
Jak w jakimś pieprzonym fanfiction...
Niall pomachał mi przez okno, odwzajemniłam uśmiechem ale wróciłam do rozmowy z Meg kompletnie go ignorując.

~*~

Wiem, fajnie, fajnie. Zawaliłam na całej lini.
Rozdział miał być wczoraj, jest dzisiaj.
Czy traktuję tego bloga za poważnie?
Pytanie do was.
Wystąpił pewien błąd i muszę pisać w wyrównanej do środka.
Coś na początku się zlagowało i. No i .




Dziękuję za uwagę, do zobaczenia Chołka
xx




Lily was kocha :')


6 komentarzy: